ME 2015, gr. C: Biało-Czerwoni ze Słowenią o pierwsze miejsce w grupie?

 / EPA/STRINGER
/ EPA/STRINGER

Zarówno Polacy, jak i Słoweńcy nie mieli większych problemów ze swoimi pierwszymi rywalami w zmaganiach w Warnie w Mistrzostwach Europy 2015.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwszy dzień błyskawicznie pokazał układ sił w grupie C. O pierwsze miejsce w grupie i uniknięcie barażów powalczą Polacy ze Słoweńcami. Trudno się spodziewać, by Białorusini zagrozili w niedzielę Biało-Czerwonym. Belgowie mogą jeszcze zaskoczyć, ale zdaje się, że podopieczni Andrei Gianiego mogą być poza ich zasięgiem.

Słowenia po raz ostatni miała okazję grać z pierwszą reprezentacją naszego kraju przed rokiem w maju, kiedy walczyła o kwalifikację do Mistrzostw Europy 2015. Wtedy bezpośredni awans uzyskali Polacy, przegrywając jedno spotkanie wyjazdowe.

Od tamtej pory trochę się zmieniło. Sobotni rywale Biało-Czerwonych poczynili spore postępy. Stosunkowo młody zespół nabrał doświadczenia, zawodnicy rozegrali sezony w lepszych klubach i znacznie poprawili swoje umiejętności. Mitja Gasparini nie jest już osamotniony w ataku, wspierają go dzielnie Klemen Cebulj i Tine Urnaut. Na środku siatki jest świetnie znany z występów w Jastrzębskim Węglu Alen Pajenk, a szlifów nabiera Jan Kozamernik, który swoje umiejętności zaprezentował w finałach Ligi Europejskiej w Wałbrzychu.

Jeszcze przed zmianą trenera Słoweńcy aspirowali do dołączenia do europejskiej czołówki. Luka Slabe przestał być szkoleniowcem nie ze względu na wyniki, ale z powodów prywatnych. Zatrudnienie Włocha Andrei Gianiego okazało się strzałem w dziesiątkę, drużyna zrealizowała cel, jakim była wygrana w rozgrywkach Ligi Europejskiej. Dzięki temu ekipa powinna awansować do Ligi Światowej, jednak skład trzeciej dywizji wciąż nie jest znany. Jeżeli FIVB nie zmieni zasad, to zwycięzcy LE znajdą się w niej.

Polacy w piątek mieli teoretycznie trudniejszego przeciwnika niż Słoweńcy, jednak poradzili sobie z nim stosunkowo łatwo. Belgowie tylko w drugim secie postawili opór, ale warto podkreślić, że Biało-Czerwoni w tej partii oddali rywalom aż 14 punktów po błędach, a ci i tak nie wykorzystali okazji.

Krótki mecz w piątek oznacza, że polscy zawodnicy nie stracili więcej sił niż Słoweńcy. Recepty na tego teoretycznie najbardziej wymagającego rywala w grupie nie ma. Polacy muszą zagrać swoją siatkówkę i popełniać mniej błędów niż we wspomnianym secie z Belgami. Choć podopieczni Andrei Gianiego mają argumenty, by naszą drużynę postraszyć, są nierówni. Nie mieli też okazji do gry z rywalami na tak wysokim poziomie w meczu o wysoką stawkę.

Słowenia - Polska / sobota, 10.10.2015, godz. 19:30

Źródło artykułu: