Reprezentacja Polski mężczyzn B sezon reprezentacyjny zwieńczyła zdobyciem brązowego medalu podczas Final Four Ligi Europejskiej w Wałbrzychu. Po słabym półfinale ze Słowenią, z Estonią Biało-Czerwoni pokazali wachlarz swoich umiejętności.
[ad=rectangle]
Pomimo tego, że czasu na treningi między tymi meczami nie było, podczas meczu o trzecie miejsce, Polacy wydawali się być całkowicie odmienieni. - Przede wszystkim bardzo chcieliśmy wygrać. Ze Słowenią zagraliśmy słabo, zupełnie nie tak, jak chcieliśmy. Nie wszystko dobrze funkcjonowało. W piątek już wszystko na 100 proc., z chłodną głową, że możemy wszystko zrobić. To właśnie zadziałało - wyjaśnił Bartłomiej Grzechnik.
- Nie mieliśmy nic do stracenia, mogliśmy zagrać z młodzieńczą fantazją. Nikt nie opuszczał głowy, nikt nie zwalniał ręki. Efektem tego była wygrana - dodał środkowy. W meczu o brąz pojawił się w wyjściowej szóstce, zastępując Dawida Dryję.
Estończycy w fazie grupowej dwukrotnie pokonali Polaków, w spotkaniu w Wałbrzychu również byli faworytami. - Chcieliśmy bardzo dobrze zagrać, najważniejsza była motywacja i dobrze poukładana gra. Byliśmy znakomicie przygotowani przez Mieszko Gogola i Karola Rędziocha - przyznał Grzechnik.
Większość zawodników dostała od trenerów w klubach wolne, ma czas na naładowanie baterii i odpoczynek po bardzo intensywnych miesiącach. - Bardzo dużo z tego wyniosłem jako osoba, zespół myślę, że również. Paru chłopaków się wypromowało, każdy z kadry jest zadowolony. Teraz tylko liczyć na kadrę A - powiedział zawodnik. - Na pewno mecze w Igrzyskach Europejskich były na bardzo wysokim poziomie. To zapamiętam najbardziej - zakończył.