Drugie z polsko-amerykańskich starć w krakowskiej Tauron Arenie decydowało o tym, która z reprezentacji zakończy zmagania w grupie B na pierwszym miejscu. Rachunek był prosty: jej zwycięzcą zostaje triumfator ostatniego pojedynku. To miano przypadło ostatecznie Stanom Zjednoczonym, które pokonały Biało-Czerwonych 3:1.
[ad=rectangle]
- Nie tak wyobrażaliśmy sobie nasz ostatni mecz w fazie interkontynentalnej. Chociaż powtarzaliśmy sobie, że chcemy go wygrać, wydawało się, iż po piątkowym zwycięstwie uszło z nas nieco powietrza i myślami byliśmy już w Rio De Janeiro. Walczyliśmy, lecz spotkanie nie układało się tak, jak byśmy sobie życzyli, szczególnie w pierwszych dwóch setach. Szkoda również, że nie potrafiliśmy utrzymać wysokiej przewagi, jaką wypracowaliśmy sobie w czwartej partii (16:11 - red.). To zdarzyło nam się nie pierwszy raz podczas tegorocznej Ligi Światowej, więc z pewnością musimy nad tym popracować - skomentował Michał Kubiak, kapitan reprezentacji Polski, który w sobotę pojawił się na parkiecie jedynie na krótką zmianę w trzeciej odsłonie.
Jego miejsce w wyjściowym składzie zajął Rafał Buszek i zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Zgoła inaczej wypadł z kolei Andrzej Wrona. Środkowy PGE Skry Bełchatów zastąpił w "szóstce" Mateusza Bieńka, ale zanotował zupełnie nieudany występ. W trakcie spotkania Stephane Antiga dał szansę występu kolejnym rezerwowym. Na boisku nie zameldował się jedynie Jakub Jarosz. - Każda porażka jest trudna do przyjęcia. Mogę zagwarantować, że chcieliśmy wygrać, jak ma to miejsce za każdym razem, gdy gramy w Polsce. Podobnie jak po stronie rywali, nasz skład wyglądał w sobotę nieco inaczej, ponieważ chcieliśmy wypróbować inne warianty gry. Amerykanie przysporzyli nam wiele problemów swoją postawą w ataku z lewego skrzydła. Obaj ich przyjmujący rozegrali bardzo dobre zawody - wyjaśnił Antiga.
Mówiąc o tych zawodnikach, Francuz miał na myśli Thomasa Jaeschke oraz Taylora Sandera. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi z powodu zwycięskiego zakończenia zmagań w fazie interkontynentalnej. Cieszy ono szczególnie dlatego, że w ostatnim pojedynku skorzystaliśmy z usług kilku siatkarzy, którzy nie grali w poprzednich tygodniach. Mamy w ekipie ludzi głodnych rywalizacji i w sobotę pokazali oni, jak dobry poziom prezentują - powiedział David Lee, kapitan reprezentacji USA.
Niezmiernie zadowolony z postawy swoich nominalnych zmienników był także trener amerykańskiego zespołu John Speraw. - Mieliśmy okazję wystawić kilku graczy, którzy w obecnej Lidze Światowej nie pojawiali się często na parkiecie, ale każdego dnia wkładali całe serce w ciężką pracę na treningach. Jestem dumny z ich postawy. Bardzo podobały mi się sposób prowadzenia gry przez Kawikę Shojiego, występ Thomasa Jaeschke oraz wejście z ławki Paula Lotmana, które pomogło nam przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść - podsumował szkoleniowiec.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)