Przed tygodniem, reprezentacje Włoch i Serbii rozegrały dwa pierwsze mecze w tegorocznej edycji Ligi Światowej. W zdecydowanie lepszych nastrojach na kolejne konfrontacje czekali Azzurri, którzy w starciach z Australią wywalczyli komplet sześciu punktów. W ekipie Plavich odczuwalny był natomiast spory niedosyt i chęć powetowania sobie niepowodzeń z pojedynków przeciwko Brazylii, której gracze z Bałkanów wyrwali zaledwie jeden punkt.
[ad=rectangle]
Początek meczu był bardzo wyrównany, jednak jako pierwsi emocje opanowali gospodarze, którzy od stanu 5:4 zdobyli trzy kolejne punkty, odskakując rywalom jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną (8:4). Narada ze sztabem szkoleniowym pomogła jednak Plavim poukładać grę. Serbowie po powrocie na plac gry poprawili przyjecie i grę w obronie, dołożyli skuteczny blok i dzięki temu, zdołali znacznie zniwelować dystans. W decydujących momentach brakowało jednak zimnej krwi i skuteczności w ataku. Takich kłopotów nie mieli z kolei Filippo Lanza i Luca Vettori, dzięki którym gospodarze na drugą przerwę techniczną zeszli z jednopunktową przewagą (16:15), a po powrocie na plac gry kontrolowali boiskowe wydarzenia, dowożąc prowadzenie do końca seta. Ekipie z Bałkanów nie pomogła dobra gra duetu Aleksandar Atanasijević - Srećko Lisinac, którzy byli zdecydowanie najjaśniejszymi punktami w swojej ekipie.
Drugą odsłonę obie ekipy rozpoczęły w wyjściowych zestawieniach. Podobnie jak pierwsza partia, do pierwszej przerwy technicznej walka toczyła się cios za cios. W lepszych nastrojach boisko opuścili Włosi, którzy choć nie potrafili znaleźć skutecznej recepty na blokowanie rywali, jednak dzięki bardzo dobrej grze w ataku Filippo Lanzy, utrzymywali niewielką przewagę (8:7). Po powrocie na boisko, bardziej widoczny stał się Luigi Randazzo, który w ofensywie wsparł duet Lanza - Vettori. To właśnie skuteczna gra młodego przyjmującego oraz seria udanych zagrywek w wykonaniu Vettoriego, pozwoliły Azzurrim odskoczyć na trzy oczka. Po drugiej stronie siatki szalał jednak Aleksandar Atanasijević. Były gracz PGE Skry Bełchatów, wspierany w ataku przez Srećko Lisinaca zdołał poderwać swój zespół do walki, doprowadzając do remisu po skutecznym zakończeniu dwóch kolejnych akcji (15:15). Od tego momentu ponownie rozpoczęła się gra cios za cios. Emocje, które towarzyszyły grze znalazły swoje odzwierciedlenie na parkiecie, bowiem obie ekipy zaczęły popełniać sporo błędów. Lepiej w tej sytuacji odnaleźli się jednak goście. Plavi w decydującym momencie wypracowali sobie dwupunktową przewagę, której nie oddali do końca seta.
Po wygranej w drugiej partii, trener Nikola Grbić postanowił dokonać zmiany na przyjęciu. Miejsce Nemanji Petricia w wyjściowej szóstce zajął Nikola Kovacević. Roszady najwyraźniej pomogły gościom, bowiem Serbowie po wyrównanym początku przejęli inicjatywę, schodząc na pierwszą przerwę techniczną z dwoma punktami przewagi (8:6). Po powrocie na plac gry jakość widowiska zdecydowanie spadła. Obie ekipy popełniały sporo błędów zarówno w polu zagrywki jak i ataku. Efektownych, typowo siatkarskich zagrań było natomiast niewiele. Lepiej w takiej grze odnajdywali się gracze z Bałkanów, którzy utrzymywali przewagę nad rywalami (16:14). Trener Mauro Berruto starał się wpłynąć na losy seta, desygnując do gry rezerwowych: Olega Antonowa, Emanuele Birarelliego i Giulio Sabbiego. Przez dłuższy czas roszady, nie przynosiły oczekiwanych efektów, bowiem Plavi utrzymywali bezpieczny dystans. W końcówce, pomocną dłoń do rywali wyciągnęli Serbowie, których moment dekoncentracji kosztował utratę przewagi (24:24). Ostatecznie jednak, po skutecznym ataku Aleksandara Atanasijevicia i autowym zbiciu Filippo Lanzy, podopieczni Nikoli Grbicia mogli cieszyć się z meczowego prowadzenia.
Podbudowani Serbowie w kolejnej partii kontynuowali dobrą grę. Walczący o pozostanie w grze Włosi, wśród których po raz pierwszy w meczu pojawił się Iwan Zajcew, do pierwszej przerwy technicznej dotrzymywali kroku rywalom tracąc tylko jeden punkt (7:8). Po powrocie do gry w polu zagrywki pojawił się jednak Marko Podrascanin, co zupełnie rozbiło gospodarzy. Bezradni w przyjęciu Azzurri zaczęli popełniać błędy, które skrupulatnie wykorzystywali goście, odskakując na cztery oczka (11:7). Gospodarze do odrabiania strat ruszyli dopiero po drugiej przerwie technicznej (11:16). Udane zagrywki Emanuele Birarelliego i skuteczne ataki Iwana Zajcewa pozwoliły Włochom zbliżyć się do Plavich na trzy oczka (16:19). W decydującym momencie meczu, ciężar gry na swoje barki postanowił wziąć ponownie Aleksandar Atanasijevic, ale gospodarze byli na ten wariant przygotowani. Dobrze ustawiony blok dwukrotnie skutecznie powstrzymał zapędy młodego Serba, dzięki czemu gracze z Półwyspu Apenińskiego zmniejszyli różnicę do jednego punktu (23:24). Zepsuta zagrywka w wykonaniu Filippo Lanzy przekreśliła jednak ich szanse na końcowy sukces.
Włochy - Serbia 1:3 (25:22, 23:25, 24:26, 23:25)
Włochy: Lanza (11), Vettori (14), Randazzo (7), Mengozzi, Travica (1), Anzani (7), Colacci (libero) oraz Massari, Birarelli (4), Giannelli, Antonov (3), Sabbi (2), Zajcew (5).
Serbia: Lisinac (13), Atanasijevic (14), Podrascanin (12), Petrić (8), Jovović (2), U. Kovacević (4), Rosic (libero) oraz Okolić, N. Kovacević (12).
Mecz rewanżowy zostanie rozegrany 7 czerwca 2015 r.
Tabela gr. A:
Miejsce | Drużyna | Mecze | Z-P | Sety | Punkty |
---|---|---|---|---|---|
1 | Brazylia | 3 | 3-0 | 9:4 | 8 |
2 | Włochy | 3 | 2-1 | 7:5 | 6 |
3 | Serbia | 3 | 1-2 | 6:7 | 5 |
4 | Australia | 3 | 0-3 | 3:9 | 0 |