II Liga: AZS ograł Rośka do zera

Siatkarze drugoligowców rozegrali ostatnią w tym roku kolejkę ligową. Niestety nie dla wszystkich święta będą radosne, bo wyniki kilku drużyn wręcz rozczarowują. Do końca roku pozostały niecałe dwa tygodnie, więc czas na dodatkowe transfery pomału się kończy. A rynek graczy jest już wyczyszczony. Bałtyk jednak znalazł fundusze i dołączył do składu Jakuba Markiewicza, ostatnio grającego w barwach Politechniki Warszawskiej

Grupa I:

Byliśmy świadkami spotkań derbowych w tej grupie. W Zielonej Górze zagrał AZS z Olimpią. Goście przyjechali rządni rewanżu za przegrany u siebie pojedynek. Niestety znów lepsi okazali się podopieczni Tomasza Palucha, choć po trzech setach prowadzili gracze z Sulęcina. Na pewno jedno oczko z wyjazdu nie jest aż tak cenną zdobyczą, to w sytuacji Olimpii teraz każdy punkt jest na wagę złota, by uniknąć baraży.

Cudownie odmienione Cuprum udało się na spotkanie do Szczecina. Magia Ryszarda Kruka tym razem nie zadziałała i gospodarze zapisali na swym koncie trzy oczka. Choć trzeba zauważyć, że potrzebowali do tego czterech setów. Trener miejscowych Zdzisław Gogol stara się wkomponować w zespół nowe wzmocnienie, czyli Jakuba Markiewicza. Miejmy nadzieję, że transfer okaże się przydatny do walki o pierwszą ligę.

Po wpadce przed własną publicznością z Lubinem, siatkarze Damiana Lisieckiego szybko odrobili straty wygrywając w Trzciance. Miejscowi żyli jednak nadziejami, bo w pierwszym meczu byli bliscy uzyskania dobrego wyniku, to teraz AZS bez braci Lachów miał być łatwą zdobyczą. Strasznie się jednak przeliczyli, jednak nie jest to zasługą gości, którzy nawet nie musieli się za bardzo wysilać. Dziś MKS wygląda jak zbiór indywidualności, która nie klei się w całość.

Ważne zwycięstwo zaliczyli gracze z Wałbrzycha. W końcu odczarowali własny parkiet, na którym często byli gościnni. Na tak dobrze zmotywowanych gospodarzy, faworyt z Sulechowa nie mógł nic zdziałać. Dla Oriona była to już kolejna wpadka, która spowodowała ich spadek na piątą lokatę, co przy ich aspiracjach jest odbierane jako rozczarowanie. Na pewno trener Ignaczak dalej będzie walczył Victorią o środek tabeli, bo strata do szóstej pozycji topnieje z meczu na mecz.

W spotkaniu Dawida z Goliatem, czyli outsidera z liderem, obyło się bez sensacji. Pilanie po porażce w pierwszej odsłonie, szybko poprawili szyki i w trzech pozostałych nie dali szans Krispolowi. Miejscowi już przygotowują się do baraży o utrzymanie się w lidze, więc do pozostałych spotkań w rundzie zasadniczej mogą podejść na luzie. Joker pomału zbliża się do wygrania tej grupy i do pełnego szczęścia potrzebują trzech pewnych zwycięstw.

Grupa II:

Czarni Wirex udali się na spotkanie do Spały. Ku ich zaskoczeniu niedoceniana młodzież sprawiła im nie lada psikusa, urywając liderowi jedno oczko. Na pewno przed podopiecznymi Grzegorza Rysia jeszcze kilka meczy, gdzie młode wilczki mogą wyrwać cenną zdobycz. Szczęśliwie jednak nie tylko Czarni tracili ważne punkty, bo inne drużyny z czuba miały w tej kolejce również pod górkę.

Sensacyjne rozstrzygnięcie padło w Opolu, gdzie beniaminek do zera ograł pewniaka do walki o pierwszą ligę. Dla niektórych graczy Rośka, był to mecz w którym mogli coś udowodnić poprzedniemu ich szkoleniowcowi. Niestety nie był to ich dzień. Akademicy mimo zwycięstwa nadal mają beznadziejną sytuację, bo strata do szóstego miejsca nadal jest duża, więc ciężko się spodziewać jej zniwelowania.

Skazany na porażki Górnik, ponownie przypomniał sobie jak się zwycięża i ograł u siebie niespodziewanie Delic Pol. Choć spotkanie ułożyło się według siatkarskiej maksymy, że kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 3:2. Goście mieli już trzy oczka na widelcu, lecz w trzeciej partii dzięki walce do upadłego, miejscowi wygrali 33:31. Częstochowianie muszą zadowolić się szczęśliwym jednym punktem, bo nadal pozostają na szóstym miejscu.

Wydawało się, ze Bzura w końcu zmienia oblicze z pierwszej rundy i będzie kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. Niestety dla nich, przyszedł zimny prysznic z górskiej wody. Sudety szybko rozbiły przyjezdnych w trzech setach, jednocześnie awansując na drugą lokatę. Jest to duży sukces graczy z Kamiennej Góry, którzy przecież mnóstwo punktów stracili w pierwszej rundzie grając niepotrzebnie tie breaki.

Grająca w kratkę Skra, tym razem zaskoczyła in plus, pokonując drużynę z czuba, działoszyńską Wartę. Nie był to dobry mecz w wykonaniu gości, którzy tylko raz zdołali przekroczyć barierę dwudziestu punktów. Miejmy jednak nadzieję, że jest to tylko wpadka, bo dzięki tej porażce właśnie bełchatowianie zbliżyli się na odległość jednego oczka i mogą w nowym roku wypchnąć Wartę z pierwszej czwórki.

Grupa III:

Podopieczni Piotra Szulca rozegrali kolejny tie break w tej rundzie, który i tym razem okazał się dla nich szczęśliwy. Kibice w Warszawie mogli zobaczyć dobre spotkanie, bo goście z Olsztyna nie wystraszyli się lidera. Wydaje się jednak, że chyba coś zacina się w tej stołecznej maszynce do wygrywania, bo MOS stracił kolejne oczko a ich przewaga w tabeli pomału topnieje.

Tuż za prowadzącymi warszawiakami, podążają gracze z Augustowa, którzy gościli na Pomorzu. Najczęstszym rezultatem w tym sezonie Czarnych jest 1:3. Historia ma to do siebie, że się często powtarza i znów mieliśmy cztery sety. Mecz był wyrównany, choć w końcówkach nerwy trzymali na wodzy zawodnicy Ślepska i to oni zgarnęli trzy punkty.

Ważne dla środka tabeli było spotkanie Pekpolu z Wilgą. Oba zespoły dzieliły tylko dwa punkty, więc każda z nich myślała o wygranej. Gospodarze okazali się lepszym teamem, wygrywając zdecydowanie spotkanie. Porażka jednak losów Wilgi nie przesądza, bo przecież nie stracili kontaktu z szóstym Armatem. Gospodarze wygraną, są na pewno dużo bliżej pozostania w lidze.

A w Kozienicach obyło się bez sensacji i gospodarze w trzech setach odprawili stołeczną Legię. Dla przyjezdnych jest to jednoznaczny sygnał, by szykować się fazy play off o utrzymanie się w lidze, bo środek tabeli nie jest już dla nich. Na pewno Armat ma szanse uniknąć podobnych meczy, gromadząc kolejne oczka do zajęcia na finiszu szóstego miejsca.

Małymi kroczkami Ósemka zapewnia sobie udział w rozgrywkach w pierwszej czwórce. W sobotę dopisali do własnego dorobku kolejne trzy oczka z pojedynku w Gdańsku. Stoczniowiec tylko w drugim secie poważnie zagroził gościom, którzy w końcu zakończyli setbola wynikiem 32:30. Pozostałe były wyraźnie pod dyktando graczy z Siedlec.

Grupa IV:

Ekipa Dariusza Daszkiewicza w tej kolejce udała się na przymusową pauzę. Pod ich nieobecność grały pozostałe drużyny tej grupy. Strat do lidera za dużo nie nadrobiła ekipa z Krosna, która podzieliła się punktami z nieobliczalnym zespołem z Ropczyc. Błękitni utarli nosa faworytom wygrywając na własnym parkiecie w pięciu setach. Ciężko powiedzieć, czy

miejscowych będzie stać na walkę o czwartą lokatę na koniec rundy, czy może jednak skupią się na obronie środka tabeli. Karpaty po tym spotkaniu straciły także drugą lokatę na cześć siatkarzy z Radomia.

Czarni pomału wychodzą z kryzysu i z powodzeniem wypunktowali przyjezdnych z Kęt. Jednak o wysokiej formie nie może być mowy, bo słaby Hejnał był w stanie ugrać na wyjeździe seta, a tie break wisiał dosłownie na włosku. Jacek Skrok musi poświęcić jeszcze więcej uwagi na grę swoich podopiecznych, choć najbliższe dwa tygodnie wszyscy raczej będą myślami przy wigilijnym stole.

Kolejny ważny mecz zaliczył Marek Fornal , który dopiero od niedawna przejął szkolenie w Krakowie. Podobnie jak w poprzedniej kolejce, kolejne trzy oczka z boiska rywala z dołu tabeli należy brać w ciemno. Tak też uczynili akademicy z Krakowa, którzy w czterech setach uporali się z rezerwami Resovii. Dziś to oni są na bezpiecznym szóstym miejscu, z trzy punktową przewagą nad Rybnikiem.

Miłą niespodziankę sprawili swoim kibicom po raz kolejny siatkarze z Raciborza, którzy zwyciężyli w meczu wyjazdowym. Miejscowi z Rybnika, są cieniem drużyny z początku rozgrywek i przegrywają już mecz za meczem. Volley raczej będzie walczył w fazie play off o utrzymanie się, bo z taką grą na nic więcej liczyć nie mogą. Co innego Rafako, ich gra jest coraz lepsza, podobnie jak pozycja w tabeli. Przy tak dobrej passie mogą za dwie, trzy kolejki awansować na wyższe lokaty.

Źródło artykułu: