Jan Such telefon z propozycją przyjścia do Radomia odebrał we wtorek wieczorem. - Powiedziałem, że najpierw chcę porozmawiać z Mirosławem Zawieraczem, dotychczasowym trenerem. Gdy okazało się, że podał się do dymisji, umówiłem się z prezesem na spotkanie. Przyjechałem do Radomia kilka godzin później z gwizdkiem, sprzętem sportowym, jednym słowem przygotowany, aby pozostać. Nasza rozmowa trwała dosłownie pięć minut - relacjonuje szkoleniowiec w rozmowie z Echo Dnia.
Such przyznaje, że chociaż roczny odpoczynek od pracy szkoleniowca dobrze mu zrobiła, zatęsknił za trenerską ławką. - Z pracy w Rzeszowie zrezygnowałem rok temu. Była to moja pierwsza przerwa od 40 lat, czyli od chwili, gdy zawodowo związałem się z siatkówką - wyjaśnia. Zgodnie z decyzją Sucha, Mirosław Zawieracz, dotychczasowy I trener Jadaru zostanie jego asystentem.
Nowy szkoleniowiec doskonale zdaje sobie sprawę z sytuacji, jaka panuje w radomskiej drużynie, gdyż przeanalizował wszystkie rozegrane przez drużynę spotkania. - Zespół ma potencjał, ale nie ma lidera i dość szybko poddaje się. Jest wielu równorzędnych zawodników. Grać będą ci, którzy nie będą się bali i pokażą, że potrafią grać. Muszą pokonać stres. Umiejętności mają - ocenia, zdając sobie jednak sprawę, że stoi przed nim ciężkie zadanie. - Utrzymanie z Jadarem będzie dla mnie znaczyło więcej, niż wywalczenie mistrzostwa ze Skrą Bełchatów w jej obecnym składzie - mówi