Po przegranym pierwszym meczu o miejsca 5-8 w PlusLidze AZS Politechnika Warszawska, aby zagrać o piątą lokatę musi wygrać rewanżowe spotkanie z Transferem Bydgoszcz. Siatkarz Inżynierów Paweł Mikołajczak przyznał, że przed nim i kolegami z drużyny ciężkie zadanie.
[ad=rectangle]
- Dwa sety cieszą, bo to jest już jakaś zaliczka. Sytuacje z Czarnymi mieliśmy jeszcze gorszą i udało się przejść dalej, więc głów nie zwieszamy. Nie oznacza to jednak, że będzie łatwo. Pojedziemy do Bydgoszczy z dobrym nastawieniem i wiarą w zwycięstwo. Jedziemy się tam bić o swoje. - mówił zmotywowany Mikołajczak.
Atakujący przypomniał spotkanie z pierwszej kolejki PlusLigi. W październiku "Wilkom Bednaruka" udało się sprawić niespodziankę, wygrywając 3:2 z zespołem znad Brdy.
- To był pierwszy mecz, gdzie były równie wysokie emocje jak dzisiaj, ale wtedy wygraliśmy. Przegrywaliśmy tam 0:2, ale udało się zwyciężyć. Dla mnie może być 3:2. Sześć setów w Bydgoszczy? Czemu nie. Nie mam problemu, żeby grać 3 godziny - dodał siatkarz Politechniki.
Po pokonaniu Czarnych Radom Akademicy zakończą sezon w pierwszej ósemce, jednak Mikołajczak twierdzi, że zespół nie spocznie na laurach. - Ósma pozycja daje spokój. Nie chcemy jednak na tym miejscu skończyć. Chcemy wykorzystać zmiany w lidze. Zakończyliśmy rundę zasadniczą na dziewiątym miejscu, a teraz bijemy się o piątą pozycję. W Bydgoszczy na pewno nie odpuścimy.
Po wyleczeniu kontuzji atakujący Politechniki na kilka spotkań wskoczył do pierwszej szóstki. Jednak w ostatnich meczach większość czasu spędził w kwadracie dla rezerwowych. - Pewnie, że chcę grać od początku. Jest jednak duża rywalizacja. Zrobiło się nagle nas trzech na pozycji atakującego. Wszystko toczy się w przyjacielskich warunkach. Nie mamy pretensji o to, kto wychodzi w pierwszym składzie. Trener wybiera do szóstki tego, kto jest najlepszy w danym momencie. I w tym ma duży komfort. Dla niego na pewno to jest na plus. Dla nas to motywacja do bycia lepszym - zakończył Mikołajczak.