Po przegranej w stolicy 1:3 Inżynierowie nie mieli nic do stracenia, dlatego już od początku spotkania nakręcali się udanymi akcjami. Wojskowi z kolei nie potrafili znaleźć recepty na świetnie dysponowanych rywali. Sprawiali wrażenie, jakby sami nie do końca wiedzieli, co się dzieje. Czy zdaniem Aleksandra Śliwki, Cerrad Czarni Radom zlekceważyli warszawską ekipę? - Nas nie obchodzi, czy przeciwnik został w szatni i z jakim nastawieniem wyszedł na boisko. My chcieliśmy go stłamsić, wręcz zmiażdżyć i zmieść z parkietu. Dla nas nic innego się nie liczyło, skupialiśmy się na sobie. Myślę, że widać było, że po prostu nam bardziej na tym zwycięstwie zależało - komentuje zawodnik.
[ad=rectangle]
Przyjmujący przyznaje, że w ekipie AZS-u Politechniki Warszawskiej panowała ogromna mobilizacja. - Jeśli wynik pierwszego meczu miał jakieś znaczenie, to chyba tylko dla nas. Zmotywowało to nas do jak najszybszego wyrównania stanu rywalizacji i rozegrania złotego seta. O przegranej w Warszawie natychmiast zapomnieliśmy - zdradza 19-latek. Według niego przeciwników zgubił fakt, że do walki o miejsca 5-8 potrzebowali oni tylko dwóch wygranych setów. - Widocznie Czarni nie wymazali wyniku z pamięci i podeszli z innym nastawieniem, choć nie mnie to oceniać. Najważniejsze jest to, co my pokazaliśmy, a był to kawał dobrej siatkówki. Walczyliśmy od początku do końca, jestem wręcz zachwycony tym, co zrobiliśmy - dodaje.
Gospodarze rewanżowego starcia mieli ogromne problemy z odczytywaniem zamiarów Piotra Lipińskiego. Dlatego wielokrotnie Inżynierowie atakowali na wyczyszczonej siatce, a na dodatek sami zatrzymywali rywali blokiem (12:3). Młodzi siatkarze prezentowali zagrania, których nie powstydziliby się bardziej doświadczeni zawodnicy. - Ta siatkarska fantazja pozwala nam wybierać niekiedy dość niekonwencjonalne sposoby rozwiązywania akcji. Czasami to wychodzi, a jeśli tak się dzieje, to dodatkowo nas nakręca. Wtedy jesteśmy nie do zatrzymania, tak jak w rewanżowym meczu z Czarnymi. Wychodziło nam w tym spotkaniu wszystko, z każdą kolejną piłką byliśmy pewniejsi tego, że wygramy - przyznaje srebrny medalista mistrzostw Europy juniorów.
Po rundzie zasadniczej to Wojskowi byli w lepszych humorach, bo wyprzedzili Politechnikę i zapewnili sobie awans do fazy play-off. Stołeczna ekipa, podobnie jak w zeszłym roku, rozstrzygnęła na swoją korzyść rywalizację w kolejnej fazie. - Można powiedzieć, że zemsta jest słodka. Bardzo się cieszymy, że my jako ten niedoświadczony zespół nie spuszczamy głów. Przegraliśmy i pierwszy mecz z Indykpolem AZS-em Olsztyn, i z Czarnymi. W rewanżu wygraliśmy jednak zdecydowanie, więc świetna sprawa, że potrafimy wyjść cało z takich sytuacji - chwali zespół Aleksander Śliwka. - Na pewno skończymy sezon wyżej niż na dziewiątym miejscu. Walczymy teraz o jak najlepszą lokatę - zapowiada zawodnik.
Kibece mocno w was wierzymy!!!