II Liga: Potknięcia liderów

Poziom sportowy w każdej z grup strasznie się wyrównuje i nawet jasnowidz przed meczami miałby problem wskazać zwycięzców. Najwięcej zmian odnotowujemy w środkowych strefach, gdzie po każdej kolejce zachodzą zaskakujące ruchy. Zwiastuje to niemałe emocje zapewne do ostatnich kolejek, gdzie będą ważyć się losy większości drużyn. Sensacją tej kolejki był rezultat z Kielc, gdzie miejscowi męczyli się strasznie z ostatnią ekipą w tabeli

Grupa I:

Pilanie mieli grać u siebie i już przed meczem czynili starania, by pojedynek odbył się dzień wcześniej ze względu na zarezerwowanie hali przez Farmutil. Goście jednak woleli grać w sobotę, więc tuż po spotkaniu Plusligi kobiet wkroczyli na parkiet siatkarze. Chyba nie przyzwyczajeni do tak później pory gospodarze dali się zaskoczyć przyjezdnym. Najciekawsza czwarta partia stała na wysokim poziomie, goniąca Victoria wyrównała stan do 18:18, lecz niestety w końcówce szczęście sprzyjało Jokerowi, który potem tie breaka rozegrał już koncertowo. Niezadowolony był trener Janusz Ignaczak, bo trzy punkty wymknęły się z rąk jego podopiecznych dość niespodziewanie. Za to szkoleniowiec miejscowych narzekał na grę kapitana drużyny Witolda Chwastyniaka , który dopiero przebudził się w końcówce spotkania.

Cuda dzieją się pod wodzą Ryszarda Kruka , który jakby za czarodziejskim dotknięciem, odmienił styl i jakość gry Cuprum. Lubinianie wygrali już drugi mecz z rzędu, tym razem robiąc to w Sulechowie, gdzie miejscowi przecież mają wysokie aspiracje. Paweł Raczyński na pewno ma teraz sporo obaw, bo jego drużyna obecnie zajmuje piątą lokatę a dół zbliża się wyjątkowo szybko. Była to czwarta pod rząd porażka miejscowych i chyba będziemy oczekiwać jakichś reakcji ze strony władz klubu.

Straty zaczęli odrabiać siatkarze ze Szczecina, którzy pod wodza Zdzisława Gogola

wygrali u siebie z AZS Poznań. Dzięki zwycięstwu oba zespoły zamieniły się miejscami w tabeli, choć różnica je dzieląca to tylko dwa oczka. Na pewno podopieczni Damiana Lisieckiego nie są chłopcami do bicia i w następnej kolejce pokażą się z dobrej strony. Morze koncentruje się w tej chwili na awansie do pierwszej czwórki, by pewnie nie za głośno zgłaszać pierwszoligowe aspiracje.

Trener Tomasz Paluch jeszcze przed sezonem ostrożnie mówił o szansach swego zespołu, woli skupić się w pierwszej kolejności na spokojnym utrzymaniu się w lidze. Ku jego zaskoczeniu, jego podopieczni zwyciężyli po raz kolejny, nie dając tym razem szans beniaminkowi z Wrześni. Tym sposobem umocnili się na pozycji vice lidera. Co do Krispolu, to w tygodniu klub wydał oświadczenie i ustosunkował się do ostatnich wydarzeń. Raczej wzmocnień nie będzie a trener Jarosław Grępka będzie czynił starania o utrzymanie zespołu tym co ma do własnej dyspozycji.

Jeszcze nie tak dawno Olimpia grała z nożem na gardle. Ważnym dla gospodarzy był mecz z MKS Trzcianka. Goście również szukają punktów, bo ostatnio nie wiedzie im się w rozgrywkach. Pierwszy set padł łupem miejscowych po zaciętej walce. Druga partia powinna należeć się przyjezdnym, bo przy 25:24 sędziowie nie odgwizdali czterech odbić u miejscowych. Za to frajdę mieli kibice bo set trwał i trwał... aż do 35:33. W ostatniej partii z MDK zeszło powietrze i trzy punkty zostały w Sulęcinie. Olimpia w końcu wyszła ze strefy spadkowej właśnie spychając podopiecznych Piotra Winklera .

Grupa II:

Czarni Wirex podejmowali beniaminka z Opola. AZS jednak frycowe ma już za sobą i stawił zacięty opór gospodarzom. Pierwsze dwie partie po walce wygrali miejscowi, potem mieliśmy odpowiedź gości na przewagę do 23. Niestety czwarta partia była ostatnią dla podopiecznych trenera Rektora. Czarni pomału umacniają własną dominację w lidze, uciekając goniącym drużynom. Akademikom środek tabeli niestety odjeżdża, co w dalszym ciągu będzie determinowało ich do szukania ważnych punktów na wyjazdach.

W Sycowie oglądaliśmy zacięte, pięciosetowe spotkanie pomiędzy Rośkiem a rezerwami Skry. Szczęście jednak sprzyjało miejscowym, którzy ostatnią partie po ciężkich bojach rozstrzygnęli wynikiem 22:20.Taki podział punktów powinien zadowolić oba zespoły, bo w końcu oczko z wyjazdu dla bełchatowian jest równie cennym wynikiem, zważywszy, że wywiezione z trudnego terenu. Mimo piątej lokaty goście mają nadal bliski kontakt z czołówką.

Zaliczana przed sezonem do grona faworytów Bzura, w pierwszej rundzie zawodziła własnych kibiców. Drugą rundę jednak rozpoczęła mocnym akcentem, wygrywając w trzech setach z Górnikiem Radlin. Miejmy nadzieję, że jest to oznaka przebudzenia ozorkowian, którzy już awansowali oczko w górę. Dla gości rola w tej grupie została wyznaczona, będą dostarczycielem punktów dla mocniejszych ekip. Choć tak w zasadzie grają jeszcze o miejsce rozstawienia w fazie play off.

SMS Spała oparta na młodzieży gra w kratkę, po dobrym meczu przychodzą dwa, trzy słabsze. Wpierw rozegrali mecz awansem trzynastej rundy w Bełchatowie, gdzie nic nie udało się ugrać, a teraz w sobotę już na własnym terenie nie byli w stanie zagrozić gościom z Kamiennej Góry. Sudety zatem wzięły udany rewanż za wpadkę u siebie z SMS w pierwszej kolejce, kontynuując marsz w górne części tabeli. Teraz wskoczyli na pozycję wicelidera, wykorzystując potknięcie Rośka.

Gdy wydawało się, że częstochowianie nabrali już wiatru w żagle, spotkała ich niemiła niespodzianka. Pod Jasną Górę przyjechała Warta Działoszyn i ograła miejscowych w czterech setach. Przed meczem jednak oba zespoły dzieliły tylko cztery oczka i wydawało się, że wynik powinien być bardziej korzystny dla miejscowych. Tym sposobem gospodarze znów spadli do strefy spadkowej, trochę komplikując ich sytuację. Warta pomału wraca do czołówki, dorzucając kolejną ważną zdobycz. A że jest ciasno na miejscach dwa – pięć, więc należy oczekiwać walki o każdą piłkę.

Grupa III:

Coraz mocniejsi wydają się siatkarze ze stołecznego MOSu. Podopieczni Piotra Szulca rozegrali mecz na szczycie tej grupy. Podejmował ich Ślepsk, który dwa razy wychodził na prowadzenie, lecz w końcówce to goście wygrali spotkanie 3:2. Decydująca partią był set czwarty, który rozstrzygnął się dopiero za piątym setbolem. Wynik jednak korzystniejszy jest dla warszawiaków, którzy pomału zaczynają odjeżdżać goniącym ich zespołom.

Może mniej zaciętym było spotkanie w Olsztynie, gdzie miejscowi po raz kolejny nie dali odebrać sobie ani punktu. Choć początek należał do Armatu, który chciał z gorącego terenu przywieść cenną zdobycz. Niestety Kozienice wróciły na tarczy, przez co spadły na szóste miejsce. Na pewno Adam Aleksandrowicz wyciągnie odpowiednie wnioski z tego spotkania i już w kolejnych zaliczy komplet punktów.

Skazana na pożarcie, zajmujące ostatnie miejsca trójca, czyli Legia, Stoczniowiec oraz Czarni, gładko przegrała swoje spotkania z wyżej notowanymi zespołami odpowiednio z Siedlec, Garwolina i Ostrołęki. Tymi porażkami definitywnie przekreśliły szanse na opuszczenie strefy spadkowej i raczej będą szykować się do fazy play off, bo strata do chociażby siódmego miejsca to już osiem oczek, co przy ich formie, raczej nie możliwe do nadrobienia. Na pewno do końca rozgrywek będziemy oczekiwać czwartego do brydża, choć ciężko póki co kogoś wskazać jako pewniaka, bo różnice w środku tabeli są minimalne. Podobnie również z zespołami z czołówki, które co kolejkę tasują się między sobą, więc emocje będą do końca rundy.

Grupa IV:

Po ciężkich, aczkolwiek wygranych meczach na przymusową pauzę udała się drużyna z Ropczyc. Tym razem jednak to inna drużyna z Podkarpacia była oczkiem uwagi. Jerzy Wietecha, szkoleniowiec Resovii, jechał do niepokonanego w tym sezonie Farta. Sprawił tam nie lada sensację, odwracając losy spotkania po dwóch przegranych setach. Niestety szczęścia jego podopiecznym starczyło na sety numer trzy i cztery, bo w piątym znów górą byli kielczanie. Swoją drogą ekipa Dariusza Daszkiewicza ma chyba słabość do drużyn z tego regionu, bo wcześniej punkt straciła również z Błękitnymi.

Tuż za liderem uplasowała się drużyna z Radomia, która gładko wygrała w Krakowie. Miejscowym nie pomogła nawet zmiana szkoleniowca, którym został Marek Fornal . Utytułowany trener, przecież część własnej kariery zawodniczej spędził właśnie w Czarnych, nie miał udanego debiutu i na pewno poukładanie zespołu zajmie mu sporo czasu.

Volley dalej jest w dołku i zalicza już kolejną porażkę, tym razem z zespołem aspirującym do awansu. Karpaty, które kontrolowały przebieg całego meczu, miały jednak chwile dekoncentracji, natychmiast wykorzystaną przez miejscowych. Jednak trzy punkty meczowe pojechały do Krosna. Rybniczanie muszą odbudować formę przed spotkaniami z niżej notowanymi rywalami, co zapewni im spokojne utrzymanie.

Huśtawka nastrojów w Kętach, gdzie w poprzedniej kolejce miejscowi ograli do zera Częstochowę, teraz na wyjeździe ulegli Rafako. Trzeba jednak ich pochwalić za wolę walki, bo udało im się urwać seta faworytom. Akademicy wykorzystali pauzę Błękitnych i wypchnęli ich z pierwszej czwórki.

Źródło artykułu: