Sobotnie spotkanie pomiędzy Cuprum Lubin a Lotosem Treflem Gdańsk zapowiadało się emocjonująco. Pojedynek w pierwszej rundzie wygrał zespół Gheorghe Cretu, dlatego team z Trójmiasta nosił się z zamiarem rewanżu.
[ad=rectangle]
Trzeba przyznać, że ekipa prowadzona przez szkoleniowca Andreę Anastasiego nie miała większych problemów z pokonaniem gospodarzy. Zespół przyjezdnych zaprezentował się lepiej w każdym elemencie, co nie ulega wątpliwości. Lotos Trefl Gdańsk stanowił monolit, czego brakowało bez wątpienia Miedziowym. Indywidualne akcje przy słabej skuteczności w ataku nie przyniosły lubinianom niczego dobrego.
- To wielkie rozczarowanie dla nas. Nie byliśmy dzisiaj jak drużyna, nie trzymaliśmy się razem. Większość akcji była indywidualna. Myślę, że to właśnie miało straszny wpływ na przebieg meczu. Odebraliśmy źle wiele piłek. Twierdzę ogólnie, że po naszej stronie zaprezentowaliśmy naprawdę złą grę - przyznał szczerze środkowy Cuprum Lubin, Dmytro Paszycki.
Będąca w małym dołku drużyna lubinian, przełamania będzie szukać w najbliższym spotkaniu z AZS Częstochową. Dolnośląska ekipa ma zamiar wyciągnąć wnioski z sobotniego pojedynku i w środę zaprezentować nową jakość.