Komu prezent? Komu rózga?

W najbliższą sobotę cały kraj będzie czekał na prezenty, które rozwiezie śnieżnymi saniami Święty Mikołaj. W olsztyńskiej hali Urania tylko jedna drużyna będzie się jednak cieszyć. Czy będzie to lider PlusLigi, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, czy możne trapieni finansowym kryzysem akademicy z Olsztyna? - Nikt nam tu nie da prezentu. Wszystko będziemy musieli wywalczyć w twardej, nieustępliwej walce - twierdzi prezes ZAKSY, Kazimierz Pietrzyk.

W ósmej kolejce PlusLigi niepokonani siatkarze ZAKSY staną przed kolejnym trudnym zadaniem. W olsztyńskiej hali Urania zmierzą się z zespołem, który przed sezonem stracił sponsora i kilku zawodników, a mimo to wciąż liczy się w walce o czołowe lokaty.

- AZS Olsztyn zaskakuje wynikami, trzeba jednak pamiętać, że nasi sobotni rywale wciąż mają w pierwszej szóstce aż trzech reprezentantów. Paweł Zagumny, Grzegorz Szymański i Wojciech Grzyb wzmocnieni świetnym fińskim przyjmującym Ollim Kunnarim są groźni dla każdego. Szczególnie we własnej hali - powiedział tuż przed wyjazdem prezes ZAKSY, Kazimierz Pietrzyk.

Prezes uważa jednak, że mecz, tak jak pojedynek z Resovią czy Skrą, można wygrać. - Po tych siedmiu zwycięstwach, nie jedziemy do Olsztyna jako "czarny koń" ligi, ale jako taki "mały faworyt". My jednak twardo chodzimy po ziemi i wiemy, że wspomniana wcześniej Skra Bełchatów już trenuje w pełnym składzie, do formy powraca Resovia, jednym słowem nie czujemy się bezkonkurencyjni - ocenił prezes Pietrzyk.

Niedawno prasa ogłosiła, kędzierzyński rekord wygranych spotkań wynosi dziewięć.- To nie prawda. Któryś z dziennikarzy zaskoczył mnie tym pytaniem, a ponieważ czytałem o naszych rekordach w "Super Volley`u", to powtórzyłem co tam napisali. Potem na spokojnie przeanalizowałem nasze najlepsze lata i teraz wiem, że w sezonie 2001/2002 wygraliśmy aż 12 pierwszych spotkań w lidze. Dopiero w 13 kolejce przegraliśmy z Czarnymi w Radomiu 2:3. Do rekordu brakuje nam więc jeszcze drugie tyle zwycięstw - wyliczył prezes kędzierzyńskiego lidera PlusLigi.

Zawodnikom Krzysztofa Stelmacha, rekordy na razie nie grożą, więc mogą się spokojnie skupić na olsztyńskiej potyczce. - W meczu z AZS Częstochowa, gdzieś straciliśmy naszą silną broń - zagrywkę. Teraz powinno być już znacznie lepiej - twierdzi Michał Masny, rozgrywający ZAKSY, dzięki któremu kędzierzynianie grają najlepiej ze wszystkich ligowych drużyn w kontrataku. - Kto go wymyślił? Już trzy lata temu jego agent zwrócił mi uwagę na tego świetnego gracza. Poszedł jednak do Sosnowca, bo my mieliśmy Grzegorza Pilarza i Łukasza Żygadłę i nie dało się nic zrobić. Odszedł Żygadło i wtedy od razu dogadaliśmy się z Michałem. Mam nadzieję, że utrzyma formę nie tylko w tym sezonie - podkreślił prezes.

Sam Masny czuje się w Kędzierzynie doskonale i nic sobie nie robi z głosów, że jest… za niski. - Za mały? Trudno, takim się urodziłem. Chłopaki jednak nie narzekają na moją grę - śmieje się "Misiek", który z Jakubem Novotnym stworzył jeden z najgroźniejszych duetów w lidze. Tym razem po drugiej stronie siatki staną do gry Grzegorz Szymański z Pawłem Zagumnym, co zapowiada ekscytujący pojedynek, na punktowe ataki i zaskakująco rozgrywane akcje.

Masny jest jednak w lepszej sytuacji, bo ma obok siebie kilku innych świetnych graczy. Wystarczy wspomnieć Roberta Szczerbaniuka, Terence`a Martina czy niedocenianego człowieka od "czarnej roboty", Michała Ruciaka, który - nawiasem mówiąc - trafił do Kędzierzyna właśnie z Olsztyna. Kto wie czy tym razem MVP spotkania nie zostanie właśnie ten ostatni?

- My chyba mamy silniejszą ławkę, ale pierwsza szóstka z Olszyna jest niezwykle groźna - ocenił Kazimierz Pietrzyk, który liczy na kolejne punkty zdobyte przez jego ekipę. - Liga zaczyna się wyraźnie dzielić. Jest pięć zespołów czołówki i między nimi rozegra się walka o jak najlepsze miejsca przed play off. Musimy zrobić wszystko, by znaleźć się w pierwszej trójce, bo czwarta i piąta drużyna wpadną na siebie w pierwszej rundzie play off, a to będą śmiertelnie trudne boje - tłumaczył szef ZAKSY.

Co na to olsztynianie? Na pewno będą chcieli zrehabilitować się za porażkę w Rzeszowie. Tam nie grał chory Grzegorz Szymański i okazało się, że drużyna Mariusza Sordyla nie ma kim załatać takiej dziury. Coraz częściej dochodzą też z Olsztyna głosy o zaległościach finansowych wobec zawodników. - Do końca grudnia mamy otrzymać zaległe pieniądze, a klub rozmawia ponoć z nowym sponsorem - mówili niedawno akademicy z Kortowa. Czy jednak zechcą tak długo czekać?

Za pasem święta, a jeszcze wcześniej - w dniu meczu - Święty Mikołaj będzie rozdawał prezenty. Komu podaruje zwycięstwo? - Tu nikt nam prezentu nie da. Musimy punkty wywalczyć na parkiecie. Na szczęście mamy w tym sezonie zespół, który nigdy się nie poddaje - kończy Kazimierz Pietrzyk, który oczywiście wybrał się do Olsztyna razem z drużyną.

Komentarze (0)