Pojedynek w hali pod Dębowcem zakończył się zwycięstwem siatkarek PGE Atomu Trefla Sopot w pięciu setach. W czwartej odsłonie BKS Aluprof Bielsko-Biała mógł rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść, jednak błąd w polu serwisowym sprawił, że gospodynie nie wykorzystały piłki meczowej, przegrywając do 24. - Jak widać piłka meczowa jeszcze nic nie znaczy. Rywalki także walczyły i udało im się nas pokonać. Żałuję, że nie dociągnęłyśmy tego seta do końca - powiedziała po sobotniej porażce atakująca bielskiego zespołu, Helena Horka.
[ad=rectangle]
Spotkanie pełne było emocji oraz zwrotów akcji, a do tego obydwa zespoły zaprezentowały się z bardzo dobrej strony. W pomeczowych statystykach podopieczne Leszka Rusa miały wyraźną przewagę w bloku, zatrzymując rywalki osiemnastokrotnie. Z kolei sopocianki były skuteczniejsze w polu serwisowym oraz kontrataku. - Mecz mógł się podobać kibicom. Szkoda, że nie udało nam się wygrać, bo miałyśmy ogromną okazję. Rywalki były na wyciągnięcie ręki, ale o końcowym rezultacie zadecydował czwarty set. W tie-breaku nie wytrzymałyśmy psychicznie, co poskutkowało porażką - dodawała Czeszka, która w sobotę zdobyła dwadzieścia punktów.
W ostatnich dwóch meczach z Impelem Wrocław oraz PGE Atomem Treflem Sopot, bielszczankom udało się wywalczyć dwa punkty. Atakująca BKS-u Aluprof Bielsko-Biała zadowolona jest przede wszystkim z zaciętego meczu z brązowymi medalistami ubiegłego sezonu. - W meczach z czołowymi drużynami Orlen Ligi radzimy sobie dobrze. W poprzedniej kolejce walczyłyśmy we Wrocławiu, a teraz powtórzyłyśmy ten rezultat w starciu z zespołem z Sopotu. W poprzednim sezonie nie byłyśmy w stanie nawiązać równorzędnej walki z Atomówkami, dlatego jesteśmy pełne optymizmu. Cieszę się z jednego punktu i mam nadzieję, że następnym razem piąty set padnie naszym łupem - zakończyła Helena Horka.