MKS Banimex Będzin przegrał na Podpromiu z Asseco Resovią Rzeszów. Beniaminek jednak pozostawił po sobie dobre wrażenie. Przez całą pierwszą partię podopieczni Damiana Dacewicza dyktowali warunki gry. W drugim secie goście prowadzili aż 21:15, ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął między innymi Jochen Schoeps. Resovia odrobiła straty i wygrała całe spotkanie za trzy "oczka".
[ad=rectangle]
- Walkę można zaliczyć na plus. Nasza gra nie wygląda tak, jakbyśmy chcieli. Przez te trzy sety, oprócz końcówek nasza gra była naprawdę fajna, wszystko się zazębiało. W decydujących akcjach mieliśmy za dużo błędów i podejmowaliśmy złe wybory. Resovia swoim doświadczeniem je wygrała. Teraz można gdybać. Nie ma co się zastanawiać, czy gdybyśmy nie popełnili błędu ustawienia, to byśmy wygrali. Nie najgorzej nam szło. Poczuliśmy, że musimy się bawić, nie patrzeć w tył. Prawie nam się to udało - powiedział Tomasz Kowalski.
23-letni rozgrywający w sezonach 2010/2011 oraz 2011/2012 był w szerokiej kadrze wicemistrzów Polski. Potem jego drogi z ekipą z Rzeszowa się rozeszły. - Niestety, żałuję tego. Wtedy byłem za słaby. Szukam szczęścia w Będzinie, zobaczymy co z tego wyjdzie. Rzeszów wspominam z ogromnym sentymentem, wracam tutaj często. Mam też tutaj dziewczynę. Mogę podziękować za te dwa lata gry w Rzeszowie. Może kiedyś będzie mi dane tutaj zagrać? - przyznał zawodnik.
Przed ekipą znad Czarnej Przemszy pojedynek z Transferem Bydgoszcz. Jeśli będzinianie zaprezentują podobną formę jak w stolicy Podkarpacia, to mogą się pokusić o pierwsze punkty do tabeli ligowej. - Póki co lepiej gramy z silniejszymi zespołami. Ze Skrą wygraliśmy seta, w Radomiu mieliśmy kontakt punktowy z Czarnymi. Niestety, tam też zadecydowały nasze błędy. Cały czas musimy nad tym pracować. Nie możemy się nastawiać na to, że z Transferem będzie łatwiej. Takie mecze będą cięższe, bo czujemy, że musimy ugrać jakieś punkty. Nie możemy wyjść i grać na luzie - stwierdził Kowalski.