Spotkanie w poprzedniej kolejce pokazało, że forma kielczan idzie w górę. Co prawda zawodnicy Effectora znów schodzili z parkietu w roli przegranych, ale mimo to powodów do optymizmu w ich szeregach nie brakuje. - Po meczu w Warszawie jestem naprawdę bardzo dobrze nastawiony. bo widziałem, że w końcu byliśmy zespołem, każdy walczył za każdego - powiedział Mateusz Bieniek.
[ad=rectangle]
Przed gospodarzami tym razem dużo bardziej wymagający sprawdzian. Choć Transfer Bydgoszcz rozpoczął nowy sezon w kratkę, to nie ulega wątpliwości, że ma w swojej kadrze znacznie bardziej doświadczonych i lepiej wyszkolonych technicznie siatkarzy. Mimo widocznych różnic gracze Dariusza Daszkiewicza nie zamierzają kalkulować. - Jeśli nie będziemy ryzykować, to będzie nam ciężko, bo nie mamy takich atutów jak nasz przeciwnik - przyznaje 20-letni środkowy.
Być może ich atutem będzie tymczasowa hala w Chęcinach, zupełnie nieznana rywalom. - Trenowaliśmy tam przez ponad miesiąc. Osobiście dobrze się w niej czułem. Dla przyjmujących będzie ona jednak ciężka do opanowania, bo jest bardzo niska i jak Transfer "kopnie" zagrywką, to możemy mieć problem. Musimy jednak ryzykować i wtedy możemy ugryźć gości, bo nie mają w swoich szeregach wybitnych zawodników na przyjęciu. Można ich odrzucić od siatki i w tym upatruję nasze szanse.
Bieniek na zakończenie podkreślił, że niezwykle ważną rolę w każdym kolejnym meczu będzie odgrywała radość z gry, bez której zawodnikom Effectora będzie znacznie trudniej. - Musimy się cieszyć z każdej akcji, ciągle się nakręcać. Niby to prosta sprawa, ale przeciwnika to też dołuje, kiedy mu nie wychodzi, a przeciwnik skacze z radości. Każdy kolejny punkt musi być dla nas najważniejszy.