Zespół Developresu SkyRes Rzeszów jest jednym z beniaminków tegorocznych rozgrywek Orlen Ligi. Choć po dwóch kolejkach ma na swoim koncie dwie porażki, to ujemny bilans wcale nie przekreśla młodych siatkarek z Podkarpacia w walce o play-offy rozgrywek.
[ad=rectangle]
Zarówno w pierwszym jak i w drugim meczu rzeszowskie zawodniczki pokazały się z bardzo dobrej strony, a ich cechą charakterystyczną stała się waleczność. Przeciwko Budowlanym Łódź podopieczne Marcina Wojtowicza po nie najlepszym starcie zdołały wrócić do gry w trzeciej partii i doprowadzić do tie breaka. Mecz ostatecznie zakończył się wygraną przyjezdnych z Łodzi, jednak wygrana dwóch setów pozwoliła na wywalczenie pierwszego historycznego punktu w najwyższej klasie rozgrywek.
- Za późno weszłyśmy w ten mecz. Dwa pierwsze sety potoczyły się kompletnie nie po naszej myśli. Dopiero w trzeciej partii sytuacja się zmieniła. Tak jak w poprzednich dwóch partiach nic nam nie wychodziło, tak później byłyśmy lepsze od przeciwniczek w każdym elemencie. Wszystko zaczęło nam wychodzić - komentuje boiskowe wydarzenia Adrianna Budzoń.
Młoda rozgrywająca szansę od rzeszowskiego szkoleniowca dostała już w pierwszej partii, przegranej do 21. Po zastąpieniu na rozegraniu wówczas słabo spisującej się Karoliny Filipowicz, Budzoń wprowadziła spokój do gry.
Mecz zakończył tie break, w którym to siatkarki Adam Grabowski przejęły kontrolę nad grą. - W piątym secie Budowlanym udało się skończyć parę fajnych piłek przez co wróciły do swojego rytmu gry, a my pogubiłyśmy się w tym.
Swoją wypowiedź rozgrywająca Developresu kończy wskazując różnicę, która spowodowała podział punktów w Rzeszowie. - Trudno wskazać zarówno w zespole Budowlanych jak i naszym słaby punkt. W końcu to łodzianki w pięciu setach wygrały to spotkanie. W pewnym momencie zamieniłyśmy się miejscami. One zaczęły słabiej przyjmować, z kolei u nas się to troszkę poprawiło co przeniosło się na atak.
Kolejne spotkanie siatkarki beniaminka Orlen Ligi rozegrają 18 października na wyjeździe z zespołem Impelu Wrocław.