O kłopotach finansowych Calisii Kalisz głośno zrobiło się w marcu, kiedy wyszło na jaw, że kaliski klub nie płaci swoim siatkarkom pensji. Zawodniczki buntując się odmówiły treningów, a w proteście wspierał ich szkoleniowiec Igor Prielożny. - Słyszeliśmy tylko obietnice. Nawet prezydent Kalisza Janusz Pęcherz spotkał się wtedy z nami i obiecał, że zaległości zostaną uregulowane. I co? Kasy jak nie było, tak nie ma - mówi słowacki szkoleniowiec.
Zgodnie z wyjaśnieniami Ryszarda Biernackiego, dyrektora Kancelarii Prezydenta Kalisza, miasto, obiecując pomoc, nie znało prawdy o sytuacji finansowej klubu. Na wsparcie kaliskiej drużyny przeznaczyło 360 tys. zł, podczas gdy potrzeby były czterokrotnie wyższe. Dodatkowo, z kwoty, która trafiła na konto zespołu z Kalisza, trener Prielożny nie dostał ani złotówki. - Klub jest mi winien trochę ponad 100 tys. złotych - mówi szkoleniowiec. - To są duże pieniądze. Można kupić dobrej klasy samochód...