LŚ: Niczym w 2008 roku? - zapowiedź meczu finałowego USA - Brazylia

W niedzielny wieczór Jankesi i Canarinhos staną do rywalizacji o triumf w Lidze Światowej. Czy po drugie zwycięstwo w tych rozgrywkach sięgną ci pierwsi, a może po raz dziesiąty wygrają ci drudzy?

- Jeśli znów pokażemy solidną siatkówkę, tak jak dzisiaj, możemy wygrać z każdym, a zarazem całe rozgrywki - powiedział po zakończeniu meczu półfinałowego David Lee. Amerykanie zmietli z parkietu rewelację tegorocznej edycji Ligi Światowej, reprezentację Iranu, wygrywając w trzech szybkich setach. Zaprezentowali grę świetną pod każdym względem.
[ad=rectangle]
Dużo czasu na regenerację sił po swoim spotkaniu mają również Brazylijczycy. W takim samym stosunku, ale jeszcze bardziej efektownie, zwłaszcza w premierowej odsłonie (25:11), pokonali bowiem Włochów. Wprost upokorzyli gospodarzy Final Six przed ich publicznością.

Wyniki osiągane przez podopiecznych Bernardo Rezende w fazie interkontynentalnej nie zapowiadały obecności Canarinhos w ścisłym finale. Mało kto na nich stawiał, ponieważ prezentowali siatkówkę nierówną. Kolejny raz udowodnili jednak, że w decydujących momentach potrafią wykrzesać z siebie maksimum sił i możliwości. W niedzielny wieczór staną przed szansą wygrania Ligi Światowej po raz dziesiąty.

Reprezentacja USA w tych rozgrywkach triumfowała raz. Stało się to w pamiętnym dla niej 2008 roku, kiedy, mając w perspektywie igrzyska olimpijskie w Pekinie, nie dała szans rywalom podczas odbywającego się właśnie w Brazylii turnieju. Kilka tygodni później sięgnęła po złote medale imprezy czterolecia. Teraz naturalnie nasuwa się więc analogia do tamtych wydarzeń. Pod koniec sierpnia rozpoczną się bowiem mistrzostwa świata w Polsce. Czy Amerykanie spiszą się tak jak sześć lat temu?

Więcej atutów wydają się mieć podopieczni Johna Sperawa. W świetnej formie znajduje się Matthew Anderson, podobnie środkowi. Kapitalnie rozgrywa Micah Christenson, który jest, obok swojego kolegi, Taylora Sandera, największym odkryciem tegorocznej edycji LŚ. Ci dwaj zawodnicy, o których mało kto wcześniej słyszał, przebojem wdarli się do pierwszej "szóstki" drużyny Stanów Zjednoczonych i są jej bardzo ważnymi punktami.

Jedno jest pewne - możemy spodziewać się widowiska na bardzo wysokim poziomie. Początek niedzielnego spotkania finałowego o godz. 20.30.

***

Nim jednak dojdzie do starcia o pierwsze miejsce, w pojedynku o brązowe medale zmierzą się ze sobą Iran i Włochy. Oba zespoły będą chciały się zrehabilitować za bardzo gładkie porażki w półfinałach, choć, jak zaznaczył na konferencji prasowej po meczu z USA Mir Saeid Marouflakrani, nie był to zły występ w wykonaniu jego ekipy. - To nie był nasz zły dzień, ale kapitalny dzień Amerykanów. Grali perfekcyjnie. Mimo wszystko, zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze w tym turnieju. Nasi kibice byli fantastyczni i to dla nich będziemy chcieli zdobyć brąz.

W "małym finale" Włosi będą musieli przede wszystkim ograniczyć liczbę własnych błędów. - Siedemnaście popsutych zagrywek to zdecydowanie za dużo - przyznał Iwan Zajcew, który w sobotni wieczór zaliczył jeden z gorszych występów w ostatnim czasie.

Spotkanie o trzecie miejsce rozpocznie się o godz. 17.30.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: