LM: Porażka na własne życzenie Farmutilu w Perugii (relacja)

W pierwszym meczu grupy D Ligi Mistrzyń, pilskie siatkarki, po ponad dwugodzinnej rywalizacji na parkiecie Palasport Evangelisti, przegrały w Perugii z faworyzowaną ekipą Colussi Siro 2:3 (25:23, 25:21, 22:25, 10:25, 15:17), chociaż mogły ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Niesamowite zwroty akcji przeżywali kibice w tie breaku. Farmutil prowadził w nim siedmioma punktami, by w końcu ulec rywalkom i przegrać mecz, który był do wygrania nawet w trzech setach.

Colussi Sirio Perugia – PTPS Farmutil Piła 3:2 (23:25, 21:25, 25:22, 25:10, 17:15)

Colussi Sirio: Togut 15), Crisanti (12), Duszkiewicz (19), Pincerato (7), Angeloni (12), Willoughby (18) oraz Arcangeli (libero), Van Tienen, Decordi.

PTPS Farmutil: Kaczorowska (3), Hendzel (14), Sadurek (4), Bednarek (23), Teixeira (8), Kosmatka (18) oraz Maj (libero), Kucharska (6), Kasprów, Frąckowiak (1), Szczygielska.

(W nawiasach punkty zdobyte przez zawodniczki)

Sędziowali: Haraki Sojda i Fotios Lekkas

Faworytem spotkania był zespół włoski. Co prawda ekipa Colussi Sirio nie wygrała jeszcze meczu w lidze włoskiej, ale stworzony od podstaw nowy zespół z Perugii potrzebuje więcej gier by stworzyć monolit na parkiecie, podobnie zresztą jak i Farmutil. Mecz był bardzo wyrównany, a zwycięstwo odnieść mogły obie drużyny.

Mecz lepiej otworzyły siatkarki z Perugii. Szybko objęły prowadzenie 4:1, w czym duża „zasługa” pilanek, które popełniały błędy w ataku i przyjęciu. Podopieczne Jerzego Matlaka szybko jednak wyrównały (5:5) i po ataku z piki przechodzącej Agnieszki Bednarek, schodziły na pierwszą przerwę techniczną z przewagą dwóch punktów (6:8). Rywalki łatwo pola nie oddawały. Po asie serwisowym Giulii Pincerato, Perugia wyrównała (10:10). Dobra gra blokiem w szczególności Bednarek, Aleny Hendzel i Klaudii Kaczorowskiej pozwoliły przyjezdnym ponownie objąć prowadzenie (10:14). Pilanki wypracowaną przewagę utrzymywały niemal do końca partii. Przy stanie 18:20 świetna gra blokiem Farmutilu pozwoliła ponownie siatkarkom z Piły „odskoczyć” na cztery oczka (18:22). W końcówce seta, gospodynie zniwelowały straty punktowe do jednego punktu (23:24). Przerwa o którą wówczas poprosił pilski szkoleniowiec pomogła, bowiem w ostatniej akcji tej partii Alena Hendzel atakiem z krótkiej umieściła piłkę w polu gry rywalek.

Set drugi początkowo był wyrównany. Drużyny grały punkt za punkt i dopiero przy stanie 8:8, po plasowanym ataku Jewgienii Duszkiewicz a następnie kiwce Giulii Pincerato oraz punkcie zdobytym z zagrywki, gospodynie objęły prowadzenie 11:8. Krótko jednak cieszyły się nim. Świetna gra w obronie Micheli Teixeiry i skutecznie grająca Agnieszka Kosmatka wyprowadziły pilski zespół na prowadzenie (12:14). Wtedy w grze Farmutilu coś zacięło się. Gospodynie straciły cztery punkty, wygrywając tylko jeden i podczas drugiej przerwy technicznej na tablicy widniał wynik 16:15. Rozstrzygający moment w tym secie miał miejsce przy stanie 18:18. Blok Edyty Kucharskiej wespół z Agnieszką Bednarek, punkt z zagrywki tej ostatniej oraz skuteczny atak z pierwszej strefy Agnieszki Kosmatki, pozwoliły polskiej drużynie objąć prowadzenie 18:21. Dobra gra Mileny Sadurek, która umiejętnie rozdzielała piłki, pozwoliła pilankom kontrolować grę. Przy stanie 21:23, najpierw Hendzel atakiem ze krótkiej zdobyła 24. punkt, a w chwilę później blok Agnieszki Kosmatki na Kim Willoughby zakończył drugą odsłonę meczu.

Równie zacięty jak w secie drugim był początek partii trzeciej. Do stanu 9:10, kiedy to Hendzel atakiem z krótkiej wyprowadziła ekipę Farmutilu na prowadzenie (9:10), mecz miał bardzo wyrównany przebieg. Wtedy nastąpił pierwszy wyraźniejszy przestój w grze zespołu z Piły, który stracił w jednym ustawieniu cztery oczka (13:10) i straty tej nie potrafił odrobić do drugiej przerwy technicznej(16:13). Tuż po wznowieniu gry, z kolei gospodynie nie ustrzegły się straty pięciu punktów pod rząd, pozwalając rywalkom ponownie objąć, tym razem, dwupunktowe prowadzenie (16:18). W okresie tym Farmutil grał bardzo skutecznie w ataku i bloku. Szczególnie spektakularnie wyglądało zablokowanie Elisy Togut przez niższą niemal o 20 centymetrów Michelę Teixeirę. Gra zespołu pilskiego mogła podobać się. Skuteczne akcje w ataku, dobra gra blokiem i prowadzenie w trzeciej partii, przy wygraniu dwóch pierwszych, rodziła nadzieję na wygraną w meczu. Niestety wówczas, dość przeciętnie do tej pory grająca Kim Willoughby, zaczęła grać koncertowo. Jej ataki z lewego skrzydła robiły spustoszenie w szeregach pilanek, które nie potrafiły uderzanych przez Amerykankę piłek ani zablokować, ani wybronić. Gdy na tablicy widniał wynik 24:21, a w akcji ze skrzydła Kosmatka zdobyła swój kolejny punkt w tym meczu, jeszcze tliła się nadzieja na jego wygranie. Nadzieja ta zgasła, gdy Kim Willoughby wraz z Lucią Crisanti powstrzymały atak Teixeiry.

O secie czwartym najlepiej jak najszybciej zapomnieć. Pilanki rozpoczęły go fatalnie. Wystarczy powiedzieć, że przy stanie 6:1 trener Matlak wykorzystał już dwie przerwy które miał do dyspozycji w tej partii, a punkty nadal seriami zdobywały gospodynie. Przy stanie 7:3, gdy na zagrywce stanęła Giulia Pincerato zespół Farmutilu w jednym ustawieniu stracił dziewięć (!) punktów i na tablicy wyników pojawił się koszmarny wynik – 16:3. Pilanki zupełnie zatraciły skuteczność w ataku, popełniając przy tym wiele prostych błędów. Tyle dotknięć siatki popełnionych przez zawodniczki, które odgwizdał sędzia ekipie znad Gwdy, można by obdzielić kilka spotkań. Partię atakiem z lewego skrzydła zakończyła Willoughby.

Tie break rozpoczął się jak marzenie dla pilankek. Trudna zagrywka Agnieszki Kosmatki, skuteczna gra Hendzel i Bednarek pozwoliły ekipie Jerzego Matlaka objąć prowadzenie 2:9. Konia z rzędem temu, kto wówczas nie myślał, że z meczu tego zwycięsko może wyjść tylko Farmutil. Przez chwilę gra toczyła się punkt za punkt (5:11), co było tylko wodą na młyn dla drużyny gości. I wtedy skończyła się gra Farmutilu. Zespół przestał kończyć akcje i coraz więcej popełniał błędów własnych, przez co w jednym ustawieni stracił siedem punktów, pozwalając gospodyniom objąć prowadzenie (12:11). Światełko w tunelu zaświeciło, gdy najpierw Joanna Frąckowiak z lewego skrzydła wyrównała, a później błąd w ataku Elisy Togut i skuteczna akcja Agnieszki Kosmatki wyprowadziły drużynę z Wielkopolski na dwupunktowe prowadzenie (12:14). Niestety końcówka meczu należała do gospodyń. Dobrze grająca w meczu, środkowa Jewgienia Duszkiewicz zmniejszyła straty do jednego oczka, odgwizdany przez sędziego błąd przełożenie rąk siatkarek pilskich doprowadził do remisu (14:14), a skuteczny atak z piłki przechodzącej Veroniki Angeloni dał ekipie z Perugii prowadzenie 15:14. Jeszcze Kosmatka wyrównuje, ale dwie ostatnie akcje z obiegnięcia Duszkiewicz kończą się sukcesem i set a zarazem mecz pada łupem drużyny włoskiej.

Farmutil niefrasobliwie wypuścił zwycięstwo, które miał na wyciągnięcie ręki. Mógł skończyć mecz z secie trzecim. Nie udało się. Partię czwartą rozegrał fatalnie, ale o ile można to było przeboleć, to to co zrobiły siatkarki w tie breaku mogło kibiców przyprawić o zawał serca. Prowadząc 11:5, nie zdołały wygrać tej partii a zarazem meczu.

Szkoda, tym bardziej, że rywalizacja była wyrównana, porównywalna była gra obu drużyn na przyjęciu (po 45% przyjęcia w punkt obu drużyn) i na zagrywce (8 punktów Perugii i 7 Farmutilu), zespół znad Gwdy skuteczniejszy był w grze blokiem (16 punktów wobec 11 Perugii), a przegrał głównie ze względu na słabszą skuteczność w ataku (38% gospodyń i 32% Farmutilu).

Cóż porażka jest zawsze przykra, zwłaszcza jeżeli ponosi się ją w takich okolicznościach, jednakże zespół pilski należy pochwalić za walkę i mimo wszystko za grę, która w perspektywie czasu daje nadzieję na awans pilskiej drużyny do dalszej fazy rozgrywek Ligi Mistrzyń.

Źródło artykułu: