Odeszła spełniona - wspomnienie Agaty Olszewskiej-Mróz

Dzień 4 czerwca 2008 r. do jedna z najczarniejszych dat w polskiej siatkówce. Tego dnia dziewięcioletnią walkę z chorobą przegrała Agata Mróz - wielka zawodniczka, wspaniały człowiek. Tak bardzo kochała życie, a tak młodo przyszło się jej z nim pożegnać.

W tym artykule dowiesz się o:

To nie tak miało wyglądać. Kiedy w wieku 17 lat u Agaty Mróz wykryto chorobę szpiku kostnego musiała na trzy lata przerwać karierę siatkarską. Wróciła w wielkim stylu, zdobywając dwukrotnie mistrzostwo Europy, sięgając z BKSem Bielsko-Biała po dwa mistrzostwa kraju i z sukcesami występując w lidze hiszpańskiej. Kiedy po kilku latach choroba ponownie zmusiła ją do rozbratu z siatkówką wydawało się, że i tym razem siatkarka wygra z chorobą. Los jednak zdecydował inaczej...

Z Tarnowa do Murcii

Agata Mróz urodziła się 7 kwietnia 1982 r. w Tarnowie i to w miejscowej Tarnovii zaczynała swoją siatkarską karierę. Później przeniosła się do sosnowieckiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego, gdzie w wieku 17 lat zdiagnozowano u niej zespół miedoplastyczny, chorobę szpiku kostnego. - Odeszłam ze szkoły, bo już nie pozwolono mi grać. Wtedy załamałam się zupełnie. Trudno było mi pozbierać się w sytuacji, kiedy wszystko, o czym marzyłam, się skończyło - wspominała później w wywiadach. Tylko dzięki wsparciu rodziców Agata po trzech latach przerwy, kiedy wyniki badań się poprawiły, wróciła do siatkówki. Podjęła treningi w drużynie KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, gdzie występowała jej starsza siostra. - Właściwie zrobiłam to dla taty, bo sama już nie wierzyłam, że jeszcze będzie dobrze - mówiła siatkarka.

Dobra postawa w Ostrowcu poskutkowała powołaniem Agaty do kadry przez trenera Zbigniewa Krzyżanowskiego, który znał siatkarkę jeszcze z reprezentacji kadetek. Wkrótce Krzyżanowskiego na stanowisku szkoleniowca reprezentacji Polski siatkarek zastąpił Andrzej Niemczyk, pod wodzą którego polska kadra, w składzie z Agatą Mróz, wywalczyła złoty medal Mistrzostw Europy. - I wtedy, ze złotym medalem na szyi pomyślałam, że pokonam chorobę - mówiła zawodniczka.

Niestety, stan zdrowia Agaty ponownie pogorszył się przed kolejnymi mistrzostwami Europy, a siatkarka relacjonowała, że czuła się "jak z krzyża zdjęta". - Coraz częściej pojawiała się myśl, że skoro słabo się czuję, to choroba wraca - mówiła, pomimo tego wychodząc jednak na boisko, chociaż w jej przypadku, kiedy coś jej dolegało, w grę nie wchodziło przyjmowanie leków czy antybiotyków. Agata obroniła jeszcze z reprezentacją siatkarek złoty medal mistrzostw Europy w 2005 r., ale rok później na mistrzostwa świata do Japonii już nie pojechała, bo jak sama mówiła, taki wyjazd byłby dla niej zbyt dużym obciążeniem.

Na razie mówię stop

Pomimo coraz gorszego stanu zdrowia Agata zdecydowała się jednak spełnić swoje marzenia i wyjechać do ligi zagranicznej, podpisując kontrakt z hiszpańskim Grupo Murcia 2002. Klub, który wiedział o jej chorobie, zagwarantował siatkarce opiekę lekarską i specjalistyczne badania.

W marcu 2007 r. będąca u szczytu siatkarskiej formy zawodniczka nieoczekiwanie poinformowała jednak o zakończeniu kariery po wypełnieniu obowiązującego do maja kontraktu z hiszpańskim klubem. Lekarze w Hiszpanii potwierdzili diagnozę polskich, że wobec pogarszającego się stanu zdrowia (faza przedbiałaczkowa) jedyną szansą Agaty na powrót do zdrowia jest przeszczep szpiku kostnego. - Jestem przerażona, ale nie załamuję się. Nie mogę polec chociaż w psychicznej walce z chorobą - mówiła zawodniczka i rozpoczęła poszukiwania odpowiedniego dawcy szpiku, już nie sama, ale z mężem Jackiem Olszewskim u boku.

Po kilku miesiącach w Niemczech znalazł się odpowiedni dawca, a termin przeszczepu zaplanowano na 22 listopada. Wówczas rutynowy test ciążowy przed kwalifikacją do przeszczepu pokazał, że siatkarka jest w ciąży. - Sama nie mogłam uwierzyć, kiedy zobaczyłam te dwie magiczne kreseczki - wspominała później Agata w jednym ze swoich ostatnich wywiadów dla Vivy. I chociaż niektórzy lekarze sugerowali, że przy jej stanie zdrowia powinna usunąć ciążę, ona zdecydowała się donosić ją do końca, chociaż ostatnie pół roku zmuszona była przeleżeć w szpitalu. Jak mówiła, w ciągu ostatnich kilku lat, oprócz małżeństwa, ciąża to jedyna dobra rzecz, jaka ją spotkała.

4 kwietnia, w siódmym miesiącu ciąży na świat przyszła córeczka Agaty. - Kiedy zobaczyłam Lilianę, zaczęłam płakać. Taka maleńka. Dwa kilogramy szczęścia - wspominała później siatkarka w rozmowie z Vivą.

Półtora miesiąca później, 22 maja, siatkarka przeszła udany zabieg szpiku kostnego w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu. - Dwadzieścia minut po północy Agata rozpoczęła nowe życie - wspominał później jej mąż. Niestety, ósmego dnia siatkarkę zaatakowała bakteria, która do tej pory pozostawała w uśpieniu i lekarze podjęli heroiczną walkę o życie siatkarki. Jeszcze w noc przed jej śmiercią mąż Jacek jechał z Wrocławia do Katowic po antybiotyk, który mógłby pokonać kryzys. Niestety, w drodze powstrzymała go nawałnica. - Musiałem się zatrzymać. Poczułem, że to znak, że nie ma sensu jechać. Decyzja już zapadła - wspominał później w rozmowie z Galą. Kiedy dotarł z lekiem, stan zawodniczki był już beznadziejny. Kilka godzin później Agata odeszła...

Los chciał inaczej

- Wierzę, że wszystko się uda. Nie ma innej opcji - mówiła siatkarka jeszcze kilka tygodni przed przeszczepem. I chociaż zdawała sobie sprawę, że przeszczep może grozić powikłaniami, które mogą doprowadzić do śmierci, starała się nie dopuszczać do siebie takiej myśli i jak zawsze zachować optymizm. Wierzyła, że jeszcze wróci do siatkówki, może już nie na boisko, ale na przykład jako komentator spotkań w zbliżających się Igrzyskach Olimpijskich.

- Cały czas wierzyliśmy, że będzie dobrze. Zabrakło trochę szczęścia i czasu, by przeszczepiony szpik zaczął działać - mówił na specjalnie zwołanej konferencji prasowej mąż zawodniczki. - Agata nigdy nie zamieniłaby własnego zdrowia na życie córki. Gdyby miała jeszcze raz wybierać, czy decydować się na własne zdrowie, czy życie córki, nigdy nie zmieniłaby zdania. Liliana jest czymś najwspanialszym, co ją w życiu spotkało - dodawał przytaczając ostatnie słowa siatkarki: Bądź szczęśliwy, nie żałuję swojej decyzji. Gdybym miała jeszcze raz wybierać, wybrałabym tak samo. Jestem szczęśliwa, odchodzę spełniona.

Niemal dokładnie w rocznicę ślubu, 9 czerwca 2008, w tym samym tarnowskim kościele, siatkarska Polska pożegnała Agatę Olszewską-Mróz.

Agata Mróz-Olszewska

07.04.1982 - 04.06.2008

Komentarze (0)