Siatkarze Effectora, po przegranej z Cerrad Czarnymi w Kielcach, zapowiadali, że na Mazowszu chcą zostać dłużej niż jeden dzień. Z kolei beniaminkowi zależało na jak najszybszym zakończeniu rywalizacji. W piątkowym spotkaniu emocji nie brakowało, jednak nie stało ono na wysokim poziomie, było nerwowe. Oba zespoły w pięciu setach popełniły po trzydzieści błędów.
W zasadzie w każdej partii o wyniku decydowały końcówki. Jedynie w czwartej odsłonie Czarni w pełni kontrolowali wynik. - Po serwisach Kooistry zespół z Radomia nam odjechał i musieliśmy gonić wynik. Radom walczył od początku do końca -twierdzi Piotr Lipiński. Podobna sytuacja miała miejsce w tie-breaku. - Na samym początku piątego seta Czarni znowu wypracowali sobie przewagę i ponownie była gonitwa, niestety nie udało nam się wygrać - dodaje kapitan ekipy z województwa świętokrzyskiego.
Jedna czy dwie skuteczne akcje i to Effector mógł się cieszyć ze zwycięstwa. Co zdaniem rozgrywającego zadecydowało o triumfie beniaminka? - Kluczowe były dwa elementy: przyjęcie i zagrywka - odpowiada krótko.
Dwie porażki z Czarnymi oznaczają, że kielczanie pozostaną na tej samej pozycji, co po zakończeniu rundy zasadniczej. - Zajmujemy ósme miejsce. Trudno powiedzieć, czy to sukces, czy porażka - mówi Piotr Lipiński. Zawodnik zaznacza, że słowa uznania należą się całej drużynie. - Na pewno gratulacje dla wszystkich zawodników za podjęcie walki - kończy rozgrywający.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!