- Rozmawiałem właśnie z Radkiem Rybakiem i nie rozumiemy tego… Chcieliście wygrać trzeciego seta, mając psychiczną przewagę. Dopiero jednak w czwartym secie robi się 8:1, jak w tenisie czy siatkówce kobiet. Oni tam mają właśnie takie serie - ironizował po sobotnim meczu Karel Kvasnićka.
32-letni czeski przyjmujący nie mógł pomóc swoim kolegom na parkiecie, ponieważ od ponad tygodnia zmagał się z kontuzją kręgosłupa. Zawodnik przeszedł rehabilitację oraz rezonans magnetyczny, jednak trener Krzystof Kowalczyk nie chciał ryzykować jego zdrowia. - Miałem problemy z dolną częścią kręgosłupa. Nasz lekarz tak mnie naprawił, że
"zepsuła" mi się szyja - przyznaje z uśmiechem na twarzy czeski przyjmujący.
Kvasnićka chwalił swojego zmiennika Andrzeja Skórskiego, który szczególnie w pierwszej fazie meczu spisywał się bez zastrzeżeń. -Zagrał dobry mecz, skończył 40% ataków. Cieszy mnie to, że trener dobrze żongluje zawodnikami - jeśli ktoś gra słaby mecz, to od razu wchodzi zmiennik. Bez sensu jest trzymanie jednego gracza i czekanie aż zacznie coś grać - powiedział Kvasnićka.
Już w następnej kolejce PlusLigi "inżynierowie" zmierzą się z Resovią Rzeszów, byłym klubem Kvasnićki. Dla czeskiego siatkarza będzie to wyjątkowy mecz. - Za dwa tygodnie gramy u siebie z Resovią… i potwierdzam to, co mówiłem przed sezonem - porażka z każdym innym zespołem nie bolałaby mnie tak mocno jak porażka z Resovią! Będę robił wszystko, aby zagrać przeciwko nim. Tak samo było z Pawłem Papke, który nie grał zbyt dobrze a jak przyszło do meczu z Olsztynem, to zagrał taki mecz jakiego nigdy w jego wykonaniu nie widziałem! Tak więc byłoby super gdybyśmy z Rzeszowem zdobyli 3 punkty, chociaż bardzo lubię chłopaków i jestem z nimi w stałym kontakcie - kończy Kvasnićka.