Kielczanie zapowiadali, że mimo dwóch wyraźnych porażek w Rzeszowie jeszcze nie wszystko jest stracone i postarają się przedłużyć rywalizację z Resovią przynajmniej do poniedziałku. Szybko się jednak okazało, że i tym razem o zwycięstwo będzie niezmiernie ciężko.
Podopieczni Andrzeja Kowala bardzo mocno weszli w mecz. Udane ataki m.in. Jochena Schoepsa i Piotra Nowakowskiego oraz błędy gospodarzy pozwoliły rzeszowianom wyraźnie prowadzić (0:5). Zupełnie zaskoczeni takim obrotem sytuacji siatkarze Effectora nie potrafili wskoczyć we właściwy tor (3:8). Bezpieczna przewaga Resovii spowodowała, że rywalizacja w dalszej części pierwszego seta była praktycznie jednostronna (7:13). Wyróżniający się po stronie gości Olieg Achrem i wspomniany Schoeps pewnie kończyli kolejne akcje (9:16). W dalszych minutach licznie zgromadzona publiczność w hali Legionów była świadkiem serii pomyłek. Złożyły się na nie zepsute zagrywki, jak również proste błędy w ataku (12:20). Nie wpłynęło to jednak na przebieg niedzielnej rywalizacji. Gospodarze wyglądali na nieporadnych, zupełnie nie mających pomysłu na rozgrywanie piłek, notując przy tym wiele niezrozumiałych zagrań. Można zaryzykować stwierdzenie, że oddali set otwarcia praktycznie za darmo, co wykorzystał Peter Veres (15:25).
Po zmianie stron początkowo spotkanie wyglądało na zdecydowanie bardziej wyrównane. Na atak Schoepsa efektownym asem odpowiedział Dawid Dryja i na tablicy mieliśmy remis 3:3. Sytuacja zaczęła się zmieniać po tym jak Sławomir Jungiewicz zepsuł zagrywkę. Goście błyskawicznie zbudowali pięciopunktową przewagę (4:9) m.in. dzięki dobrej grze Lukasa Tichacka i niezłej dyspozycji bloku. Zawodnicy Dariusza Daszkiewicza niesieni głośny dopingiem rzucili się odrabiania strat. Pierwsze skrzypce w ataku kielczan zaczął grać Sławomir Jungiewicz, co znalazło pozytywne odzwierciedlenie w wyniku (8:10), jednak radość ze zdobycia kilku punktów nie trwała zbyt długo. Resovia grała bardzo konsekwentnie, nękając przeciwnika chociażby mocną zagrywką. Warto jednak odnotować, że również mistrzowie Polski notowali błędy. Na swoje szczęście mieli jednak umiejętność trzymania na dystans cały czas nie mogący nakręcić się na jednostajną grę gospodarzy (10:14). Druga przerwa techniczna nie przyniosła żadnych zmian. Raz Achrem, raz Schoeps i zwycięstwo w drugiej partii było coraz bliżej rzeszowian (13:18). Postawa Effectora, choć w pewnym momencie wydawało się, że zaczyna się stabilizować, w dalszym ciągu była bardzo daleka od chociażby poprawnej. Nie zmienił jej nawet as serwisowy Łukasza Polańskiego (16:20). Po tym zagraniu gospodarze zdobyli jeszcze zaledwie dwa punkty, co musiało zostać wykorzystane przez Resovię. Zagrywka Łukasza Perłowskiego, której nie przyjął Piotr Orczyk rozpoczęła 10-minutową przerwę (18:25).
Trzecia partia to w dalszym ciągu pokaz fatalnej gry gospodarzy. Siatkarze z Kielc zupełnie nie mogli znaleźć sposobu m.in. na Jochena Schoepsa, który z dużą swobodą powiększał swój dorobek (2:5). Tak naprawdę jedynym zawodnikiem, który wniósł coś pozytywnego do gry miejscowych był Sławomir Jungiewicz. On sam nie mógł jednak sprostać wyraźnie mocniejszej siódemce Resovii. Na drugą przerwę techniczną zespół trenera Kowala schodził z sześcioma punktami przewagi (10:16). Mimo różnych zabiegów ze strony szkoleniowca gospodarzy i wykorzystaniu wszystkich przysługujących mu przerw, Effector gasł z każdą kolejną akcją, tak jak choćby po mocnym ataku Perłowskiego (11:18). Gdy niektórzy kibice zaczęli już opuszczać halę, na parkiecie pojawiła się odrobina emocji. Dobra gra blokiem i punktowa zagrywka Cristiana Poglajena zmusiły opiekuna mistrzów Polski do wzięcia czasu (17:22). Jak się szybko okazało nie zwiastował on nic dobrego dla kielczan. Po powrocie na parkiet goście rozpoczęli serię piłek meczowych (17:24). Nie trwała ona jednak zbyt długo, ponieważ już za drugim razem spotkanie zakończył Olieg Achrem (18:25).
Rzeszowianie wygrali po raz trzeci bez straty seta, dzięki czemu w półfinale zmierzą się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Siatkarzom Effectora natomiast pozostała rywalizacja o miejsca 5-8 w której ich rywalem będzie Indykpol AZS Olsztyn.
Effector Kielce - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (15:25, 18:25, 18:25)
Effector Kielce: Jungiewicz, Lipiński, Poglajen, Polański, Buchowski, Dryja, Kaczmarek (libero) oraz Orczyk, Sufa, Staszewski, Bieniek.
Asseco Resovia Rzeszów: Nowakowski, Tichacek, Achrem, Schops, Perłowski, Veres, Ignaczak (libero).
MVP: Jochen Schoeps (Resovia).
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!