W opinii wielu rywalizacja w parze ćwierćfinałowej, tworzonej przez MKS i BKS ma być najciekawsza. Już pierwsze akcje potwierdzały, że walka na pewno będzie zacięta. Mimo to zespoły nie ustrzegły się błędów, dzięki nim bielszczanki wyszły na dwupunktową przewagę, którą udało im się utrzymać, ale niezbyt długo. Gospodynie bowiem zaliczyły serię skutecznych akcji, w których nie brakowało efektownych bloków (12:7). Po tak dobrej serii gra dąbrowianek pogorszyła się, natomiast ich rywalki znów grały skuteczne. Zyskało na tym widowisko, gra znów była bowiem wyrównana (18:18).
Mimo że bielszczanki dwukrotnie doprowadziły w końcówce do remisu, to nie były w stanie przełamać rywalek. Ich ataki były podbijane, a kontry kończyła zwłaszcza Joanna Staniucha-Szczurek, która dwoma skutecznymi atakami zakończyła premierową odsłonę (25:20).
Na początku drugiej partii na boisku istniała tylko jedna drużyna, a był nią MKS. Trener Mirosław Zawieracz szybko zdecydował się na zmianę na pozycji rozgrywającej, w wyniku której na boisku pojawiła się Dorota Wilk. Szkoleniowiec BKS-u poprosił również o czas i dopiero on przyniósł oczekiwany efekt, błędy rywalek oraz dobre zagrania jego podopiecznych sprawiły, że prowadzenie przeszło na stronę przyjezdnych (5:1, 5:7). Gospodynie nie popełniały już tylu błędów w serii, dzięki czemu gra się wyrównała. Bielszczanki wzmocniły swój blok, do którego dołożyły także dobrą grę w obronie i skuteczne kontry, wszystko to pozwoliło im przejąć kontrolę nad spotkaniem (15:20). Mimo drobnych problemów przy skończeniu seta, czwartą piłkę setową wykorzystała dopiero Heike Beier (21:25).
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Po dziesięciominutowej przerwie gra od samego początku była wyrównana, żadna z drużyn nie była w stanie długo utrzymać przewagi, gdyż nawet dwupunktowe prowadzenie było niwelowane. Na drugiej przerwie technicznej, dzięki skutecznemu takowi Sassy MKS prowadził 16:15. Co prawda po powrocie na parkiet siatkarki miejscowej ekipy odskoczyły na dwa punkty, ale w mgnieniu oka na tablicy wyników ponownie pojawił się remis (18:16, 18:18). Przy serii zagrywek Ozge Cemberci dąbrowianki ponownie odskoczyły od rywalek (21:18). W końcówce znowu świetnie zagrała Staniucha-Szczurek i to ponownie jej atak zakończył odsłonę (25:19).
Początek czwartej partii miał nieco dziwny przebieg, najpierw w jednym ustawieniu punktowały bielszczanki, a potem dąbrowianki (1:5, 6:5). Oba zespoły uspokoiły swoją grę, a spotkanie znów było bliższe zaciętego niż jednostronnego. Co prawda bielszczanki odskoczyły na kilka punktów, a gospodynie szybko zniwelowały te straty, ale akcje rozgrywane przez obie drużyny stały na wyższym poziomie (13:13).
Podopieczne Zawieracza pokazywały, że nie zamierzają się poddać i o pozostanie w pojedynku będą walczyć do samego końca. Jednocześnie były one pod ścianą i miały mało miejsca na błędy własne. Gdy gospodynie odskoczyły na tylko i aż dwa punkty trener Zawieracz od razu poprosił o czas (19:17). Wtedy dąbrowianki rozpędziły się już na dobre i nic nie mogło ich zatrzymać w drodze do wygranej.
Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza - BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:1 (25:20, 21:25, 25:19, 25:21)
MKS: Cemberci, Zaroślińska, Dziękiewicz, Adams, Skowrońska, Staniucha-Szczurek, Strasz (libero) oraz Urban, Brussa, Sassa.
BKS: Szymańska, Horka, Lis, Nikić, Ciaszkiewicz-Lach, Beier, Wojtowicz (libero) oraz Wilk, Pelc,
MVP: Joanna Staniucha-Szczurek
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1:0
Następny mecz zostanie rozegrany w poniedziałek 17 marca w hali „Centrum”, początek o godzinie 20.