Turnieje finałowe Pucharu Polski siatkarzy od lat cieszą się ogromnym zainteresowaniem kibiców siatkówki, dla których rywalizacja o to trofeum, stanowi siatkarską ucztę i zwiastun tego, co już niebawem czeka nas w rozgrywkach ligowych. Dlatego też dziwić może fakt, że tym razem o organizację turnieju finałowego najbardziej zabiegać musiał PZPS. Okazało się bowiem, że plany organizacji turnieju kolejno w Częstochowie, Bydgoszczy i Poznaniu, z różnych przyczyn spaliły na panewce. W trybie awaryjnym zdecydowano się więc na Zieloną Górę, dzięki czemu kibiców siatkówki w Winnym Grodzie czekają cztery dni wielkich siatkarskich emocji.
Jako pierwsze na parkiet hali MOSiR-u w Zielonej Górze wyjdą zespoły Asseco Resovii Rzeszów i AZS Częstochowa. Starcie to rozpocznie się już o godz. 11:30, jednak jak zapewnia trener Andrzej Kowal, ten fakt nie powinien mieć wpływu na przebieg meczu. - Nie ma to dla mnie znaczenia, bo trenujemy w dniu, w którym gramy mecz w godzinach przedpołudniowych. Zawodnicy wolą grać później, najlepiej wieczorami, ale taka sama sytuacja będzie dla nas i dla AZS-u Częstochowa - twierdzi opiekun mistrza Polski.
W rywalizacji z potentatem, drużyna spod Jasnej Góry wydaje się nie mieć zbyt wielkich szans. Tym bardziej, że w meczach ligowych, ekipa Marka Kardosa dwukrotnie przegrała 0:3. Słowak zapowiada jednak, że jego podopieczni zamierzają pokusić się o sprawienie niespodzianki. - Nie mamy po prostu nic do stracenia. Musimy zagrać na 120 procent możliwości i możemy fajnie przygotować się do meczów o dziewiąte miejsce z Transferem Bydgoszcz. Jeśli wygramy z Resovią, to będziemy mieć o jeden mecz więcej. Każda niespodzianka w naszym przypadku może tylko poprawić atmosferę w zespole - powiedział w rozmowie z naszym portalem trener AZS-u Częstochowa.
Znacznie ciekawiej powinno być w drugiej parze ćwierćfinałowej, w której na przeciwko siebie staną ekipy Jastrzębskiego Węgla i Cerrad Czarnych Radom. Dla podopiecznych Lorenzo Bernardiego, rywalizacja w Pucharze Polski będzie ostatnim poważnym sprawdzianem przed wylotem do Ankary na turniej Final Four Ligi Mistrzów. - Przez kilka miesięcy walczyliśmy, by znaleźć się właśnie w tym miejscu. Natomiast kolejne dwa miesiące zdecydują o tym, kto zdobędzie główne trofea. Jesteśmy bardzo zadowoleni z osiągniętych do tej pory wyników, ale najciekawsze dopiero przed nami - zapowiada atakujący górniczej drużyny Michał Łasko.
Faworytem tego starcia bez wątpienia będą jastrzębianie. Tym bardziej, ze ekipę Cerrad Czarnych Radom, po znakomitej rundzie zasadniczej rozgrywek PlusLigi, dopadły kłopoty zdrowotne. Wśród kontuzjowanych znaleźli się czołowi gracze zespołu z Mazowsza: Wytze Kooistra i Jozef Piovarci. Robert Prygiel wierzy jednak, że jego podopieczni na przekór losowi zdołają pokrzyżować szyki faworytom. - Jeśli miałbym wskazać drużynę, która będzie w stanie sprawić niespodziankę, to powiem, że jesteśmy to my. Oczywiście faworytami są zespoły "wielkiej czwórki". W nich widzę triumfatora, ale pamiętajmy, rozgrywki pucharowe rządzą się swoimi prawami - podkreśla szkoleniowiec.
W dotychczas rozegranych meczach ligowych, korzystniejszy bilans mają aktualni brązowi medaliści mistrzostw Polski, którzy wygrali 3 z czterech spotkań. Dwa ostatnie, w ramach rundy play-off, odbyły się w miniony weekend i zakończyły się dla jastrzębian bez straty seta.
Asseco Resovia Rzeszów - AZS Częstochowa czwartek, 13 marca 2013 r. godz. 11:30
Jastrzębski Węgiel - Cerrad Czarni Radom czwartek, 13 marca 2013 r. godz. 14:15
Relacje na żywo z wszystkich meczów Pucharu Polski śledzić będzie można na łamach naszego portalu!
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[nextpage]
Trzeci mecz ćwierćfinałowy ciąg dalszy rywalizacji ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z Indykpolem AZS Olsztyn. W marcu, obie ekipy zmierzyły się ze sobą już trzykrotnie. Potyczka ćwierćfinałowa, będzie więc czwartym meczem tych ekip w ciągu ostatnich 12 dni! Ostatnie trzy, zakończyły się wygraną wicemistrzów Polski w stosunku 3:0. Czy tak będzie tym razem? Trudno powiedzieć, ponieważ pod znakiem zapytania, po raz kolejny stanął występ w barwach ZAKSY Grzegorza Boćka. Klub z Częstochowy, tuż przed turniejem finałowym postanowił bowiem zawiesić swojego byłego gracza, zapisując tym samym kolejną kartę w historii sporu kędzierzyńsko-częstochowskiego.
W obozie olsztyńskim z kolei, po wywalczeniu 5. miejsca po rundzie zasadniczej ciśnienie zdecydowanie opadło. Do rywalizacji w Pucharze Polski, ekipa Akademików zamierza przystąpić jednak w pełni zmobilizowana. Tym bardziej, że w 56 dotychczas rozegranych edycjach, olsztynianie triumfowali najczęściej spośród wszystkich ośmiu uczestników rywalizacji. Atakujący ekipy z Warmii Grzegorz Szymański, szansę na sukces swojego zespołu upatruje w specyfice rozgrywek o Puchar Polski. - W Pucharze Polski bywało różnie. Ktoś kiedyś powiedział, że jednym spotkaniem można awansować do finału i wygrać puchar. Musimy zagrać jak najlepiej, wtedy kto wie, może uda się awansować do półfinału a potem może i do finału, gdzie powalczymy o zwycięstwo - zapowiada "Gelu" na łamach oficjalnej strony klubowej.
Ukoronowaniem zmagań ćwierćfinałowych, będzie rywalizacja PGE Skry Bełchatów z Effectorem Kielce. Murowanym faworytem tego starcia są bełchatowianie, którzy po raz ostatni po Puchar Polski sięgnęli w 2012 roku i bez wątpienia marzą o tym, aby po dwóch latach przerwy powrócić na szczyt. Potwierdził to w rozmowie z naszym portalem środkowy bełchatowskiej ekipy Andrzej Wrona. - Puchar Polski jest dla nas bardzo ważny. Mam nadzieję, że w Zielonej Górze zagramy 3 mecze i wrócimy do domu z główną nagrodą. Jesteśmy głodni tego sukcesu, a po odpadnięciu z Pucharu CEV nasz apetyt jest jeszcze większy. Zdajemy sobie jednak sprawę, że będzie bardzo ciężko, bo wszystkie drużyny, które wybierają się na ten turniej, jadą po zwycięstwo - powiedział wychowanek KS Metro Warszawa.
Dla ekipy Dariusza Daszkiewicza wspomnienia z ostatniego meczu przeciwko bełchatowskiej Skrze są bardzo udane. Jego podopieczni wygrywając po tie-breaku, rzutem na taśmę zapewnili sobie awans do play-off. Trzeba jednak przyznać, że wówczas, w meczu o pietruszkę, trener Miguel Falasca zdecydował się desygnować do gry zmienników, oszczędzając liderów na kolejne mecze. - Moje decyzje co do wyjściowej szóstki nie były do końca spowodowane niską stawką meczu. Mariusz Wlazły miał wysoką gorączkę, a Maciej Muzaj nie nadaje się jeszcze do gry, więc musiałem wystawić swojego trzeciego atakującego Łukasza Pietrzaka. Daniel Pliński ma kontuzję, a Andrzeja Wronę bolało kolano, nie trenował kilka dni, dopiero w piątek zaczął, więc jedynymi środkowymi do mojej dyspozycji byli Karol Kłos i Jędrzej Maćkowiak. Na tych dwóch pozycjach nie miałem żadnego wyboru. Co do pozostałych zawodników, to każda okazja, żeby ich poogrywać w kontekście dużej liczby ważnych meczów, które nadchodzą, musi być wykorzystana - przyznał po meczu Hiszpan.
Tym razem taryfy ulgowej kielczanie raczej nie powinni się spodziewać, jednak dla tego zespołu awans do turnieju finałowego Pucharu Polski jest i tak sporym sukcesem. W historii klubu, ekipa z województwa świętokrzyskiego jeszcze nigdy nie stanęła na podium tych rozgrywek, jednak trudno się jednak spodziewać, że uda się to zmienić w Zielonej Górze.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Indykpol AZS Olsztyn czwartek, 13 marca 2013 r. godz. 17:00
PGE Skra Bełchatów - Effector Kielce czwartek, 13 marca 2013 r. godz. 19:45
Relacje na żywo z wszystkich meczów Pucharu Polski śledzić będzie można na łamach naszego portalu!
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]