Siatkarze AZS-u Częstochowa drugi sezon z rzędu poza rundą play-off. Kozłowski: Dla nas to przegrany sezon

Siatkarze AZS-u Częstochowa napsuli nieco krwi PGE Skrze Bełchatów, ale w końcowym rozrachunku wyjechali z Bełchatowa z pustymi rękoma. - Popsuliśmy widowisko gospodarzom – mówi Michał Kozłowski.

Częstochowianie w pojedynku z bełchatowskim zespołem, który w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi nie znalazł jeszcze pogromcy na własnym parkiecie, byli skazywani na pożarcie. Pierwsze dwie partie zdawały się potwierdzać przedmeczowe prognozy i gra toczyła się pod zdecydowane dyktando podopiecznych Miguela Falasci. Akademicy byli bezradni i wszystko wskazywało na to, że środowe spotkanie zakończy się w trzech setach. Goście z cienia wyszli jednak w trzeciej odsłonie, gdy w końcówce odrobili straty i po kontrze wykorzystanej przez Jakuba Veselego i bloku na Mariuszu Wlazłym, triumfowali 26:24. Powtórki z zeszłorocznej sensacji jednak nie było i w kolejnym secie Skra udowodniła swoją wyższość i w efekcie zasłużenie zgarnęła pełną pulę. - Popsuliśmy trochę gospodarzom widowisko. Fajnie, że udało nam się wygrać choć jednego seta. Po tych dwóch słabszych setach udowodniliśmy, że potrafimy grać. Cieszę się, że wygraliśmy trzecią partię, ale w czwartej bełchatowianie nie pozostawili już nam złudzeń. Zrobili dwie serie zagrywką, a nie wiem, czy jakikolwiek inny zespół byłby w stanie przyjąć takie atomowe serwisy. Były bardzo mocne i ciężko było utrzymać piłkę w grze. Szkoda, że to się tak skończyło, ale cieszymy się chociaż z tego jednego seta - podkreśla rozgrywający częstochowskiej ekipy, Michał Kozłowski.

Akademicy już wcześniej pożegnali się z marzeniami o awansie do rundy play-off i na finiszu rundy zasadniczej chcą pokazać się z jak najlepszej strony i podreperować nieco swój dorobek punktowy. Przed zespołem Marka Kardosa jeszcze dwa spotkania z Transferem Bydgoszcz i Jastrzębskim Węglem, w których będą chcieli zatrzeć niekorzystne wrażenie po wcześniejszych porażkach. - Nie zwieszamy głów. Chcieliśmy tutaj przyjechać i powalczyć. Wydaje mi się, że pokazaliśmy to choćby w małym stopniu. Teraz w piątek mamy bardzo ważny mecz z zespołem z Bydgoszczy. Będzie dla nas ważne, by trochę odpocząć psychicznie i postarać się zdobyć jakieś punkty. Chcielibyśmy oczywiście wygrać za trzy i miejmy nadzieję, że to nam się uda - dodaje reżyser gry "biało-zielonych".

Michał Kozłowski podkreśla, że częstochowianie tegorocznego sezonu nie zaliczą do udanych
Michał Kozłowski podkreśla, że częstochowianie tegorocznego sezonu nie zaliczą do udanych

Częstochowianie nie będą mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek. Karuzela PlusLigi nie zwalnia tempa i już w piątek AZS podejmie u siebie Transfer Bydgoszcz. W tegorocznym sezonie oba zespoły spotkały się dwukrotnie i za każdym razem górą byli Akademicy. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że Transfer, to obecnie kompletnie inny zespół, niż na początku sezonu i to podopieczni Vitala Heynena, którzy nadal liczą się w walce o ósemkę, będą faworytem piątkowej potyczki. - Może coś w tym być, że dobrze gra się nam z bydgoskim zespołem. Mecz meczowi nierówny, ale może faktycznie mamy jakiś patent na nich i oby to się potwierdziło - dodaje Kozłowski.

Nie ulega wątpliwości, że częstochowianie tegoroczny sezon mogą już spisać na straty. Zespół budowany z myślą o grze w play-offach i nawet pokrzyżowaniu szyków faworytom, nie sprostał oczekiwaniom i po raz drugi Akademikom na otarcie łez pozostanie gra w fazie play-down o miejsca 9-12. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że celem, który sobie założyliśmy były play-offy. Dla nas będzie to przegrany sezon. Zbierajmy doświadczenie i uczmy się wygrywać kolejne mecze. Całkiem możliwe, że skończymy ten sezon również na dziewiątym miejscu - dodaje zawodnik wypożyczony do Częstochowy z Asseco Resovii Rzeszów.

Kozłowski nie ma jednak wątpliwości, że przed częstochowską młodzieżą świetlana przyszłość, a czas pracuje tylko i wyłącznie na ich korzyść. - Są to na pewno utalentowane osoby. Nie pozostaje nic innego, jak dalsza ciężka praca i więcej szans pokazania się na boisku. Ważne, by zbierali doświadczenie, które przyda się w przyszłości. Być może niektórzy z tych młodszych zawodników wylądują w kadrze naszego kraju - puentuje Michał Kozłowski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (1)
avatar
szybki lopez
20.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak mawiał klasyk: nie ma sianka nie ma granka...