PGE Skra Bełchatów po zwycięstwie nad Generali Unterhaching trafiła na kolejną niemiecką drużynę. VfB Friedrichshafen to rywal ze znacznie wyższej półki, przewodzący aktualnie w tabeli ligi niemieckiej.
Mecz rozpoczął się dobrze dla polskiej drużyny: punkt wywalczył Samuel Tuia atakiem z lewego skrzydła. Bełchatowianie zdołali odskoczyć na dwa oczka, ale gospodarze szybko wyrównali. Gra toczyła się punkt za punkt. Dopiero od stanu 10:10 siatkarze VfB Friedrichshafen zaczęli budować przewagę, błędy własne PGE Skry i ataki Walentina Bratojewa spowodowały, że Niemcy prowadzili 16:12 na drugiej przerwie technicznej. Po powrocie na parkiet polska drużyna przystąpiła do odrabiania strat. Gospodarze grali jednak zbyt pewnie i dobrze odczytywali intencje Nicolasa Uriarte. Pierwsza partia powędrowała na konto mistrzów Niemiec.
Bełchatowianie wrócili na parkiet zmotywowani przez Miguela Falascę, początkowo oba zespoły punktowały na przemian. As Karola Kłosa i punkt autorstwa Mariusza Wlazłego z przechodzącej były początkiem budowania przewagi (4:8). Niemcy odrobili trzy punkty, by znów je tracić, popełniając błędy w polu zagrywki. PGE Skra zaczęła grać pewniej, zaskakując rywali na środku. Przy pięciopunktowym prowadzeniu polskiej ekipy uaktywnił się na boisku Max Gunthor, ale było już za późno. Friedrichshafen zdołało jeszcze obronić trzy setbole po tym, jak na zagrywce pojawił się Jan Zimmermann. Ostatecznie Niemiec popełnił błąd i bełchatowianie wyrównali stan meczu.
Trzecią partię przyjezdni rozpoczęli fatalnie, tracąc trzy kolejne punkty. Szybko o czas poprosił szkoleniowiec bełchatowian, jednak na niewiele się to zdało. Atak Tui otworzył konto polskiej drużyny w secie, ale szybko nadzieje zgasił Nikola Jovović. Niemcy byli bezbłędni, podbijali praktycznie każdy atak siatkarzy PGE Skry. Bełchatowianie zmniejszyli straty do dwóch punktów (9:7), ale popełniali za dużo błędów na zagrywce, by móc myśleć o wyrównaniu. Oblicza gry nie zmienił nawet Stephane Antiga, któremu udało się to uczynić podczas ligowego spotkania z Jastrzębskim Węglem (bełchatowianie przegrywali 0:2, po wejściu na boisko Francuza doprowadzili do tie breaka). Niemcy dość łatwo wygrali seta i wyszli na prowadzenie.
Po zmianie stron od dobrej zagrywki rozpoczął Andrzej Wrona. Bełchatowianie odskoczyli na trzy punkty dzięki błędom niemieckiej drużyny. Ostatecznie gospodarze wyrównali i zeszli z prowadzeniem na pierwszą przerwę techniczną. Mocno uaktywnił się Tuia, jego ataki i przede wszystkim po raz kolejny - błędy VfB, pozwoliły na wypracowanie przewagi Skrze. Podczas drugiej regulaminowej pauzy prowadzili trzema punktami. O wyniku czwartej partii zadecydował głównie dobry blok przyjezdnych. Przy piłce setowej dobrze wprowadził piłkę do gry Wrona, dzięki czemu bełchatowianie zdążyli ustawić potrójny blok i doprowadzić do tie breaka.
Decydującą odsłonę Skra rozpoczęła od punktowego bloku. Początkowo obie drużyny pilnowały wyniku, nie pozwalając rywalom na odskoczenie. W aut zaatakował Bratojew, a po chwili został zatrzymany w ataku środkowy VfB, przed zmianą stron bełchatowianie prowadzili czterema punktami. Nadzieje niemieckich kibiców przywrócił Jovović, ale PGE Skra zwycięstwa już nie wypuściła z rąk.
Rewanż zostanie rozegrany w Bełchatowie 13 lutego o godzinie 18.
VfB Friedrichshafen - PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:17, 21:25, 25:17, 18:25, 10:15)
VfB: Jovović, Bratojew, Josifow, Gunthor, Gellier, Simeonow, Grebennikov (libero) oraz Zimmermann, Duennes, Harms, Gergye.
PGE Skra: Uriarte, Wlazły, Kłos, Wrona, Conte, Tuia, Zatorski (libero) oraz Antiga, Maćkowiak, Brdjović.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Na marginesie - czy była jakaś porządna transmisja tego meczu? Bo ja odnalazłem tylko taką realizowaną bardzo "dynamiczną" kamerą.