Maciej Fijałek: Przed sezonem byliśmy skazywani na pożarcie

BBTS Bielsko-Biała napsuł sporo krwi AZS-owi Częstochowa i był o krok od wygranej pod Jasną Górą. – Tacy rywale wykorzystują nasze błędy i stąd ta przegrana – podkreśla Maciej Fijałek.

Bielszczanie byli bliscy sprawienia niespodzianki i zwycięstwa w Częstochowie. Już w pierwszym secie ekipa Janusza Bułkowskiego pokazała, że nie zamierza łatwo się poddawać i kompletnie zdominowała częstochowian, triumfując 25:18. Potem do głosu doszli gospodarze, ale ambitni gracze z Podbeskidzia doprowadzili do tie-breaka, w którym długo mieli nieznaczną inicjatywę. Ostatnie słowo należało jednak do Akademików. - Zaczęliśmy bardzo dobrze to spotkanie, ale niestety nie udało się. W tie-breaku też prowadziliśmy dwoma punktami. Mieliśmy kilka piłek w górze, ale nie udało nam się ich skończyć. Taki rywal, jak zespół z Częstochowy po prostu wykorzystuje nasze błędy i wynik był taki, jaki wszyscy widzieli - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl rozgrywający BBTS-u Maciej Fijałek.

Kolejną porażką beniaminek PlusLigi pogrzebał swoje szanse na miejsce w play-offach. Fijałek podkreśla, że dla jego zespołu liczy się przede wszystkim dobra gra, która może zaowocować kolejnymi niespodziankami z ich udziałem. Kilkanaście dni temu przekonali się o tym siatkarze Jastrzębskiego Węgla. - Będziemy jeszcze walczyć, by pokazać się z jak najlepszej strony. Mieliśmy dołek w zeszłym tygodniu, ale można powiedzieć, że się odbudowaliśmy, bo zagraliśmy bardzo fajny mecz z Jastrzębskim Węglem. Myśleliśmy, że pójdziemy za ciosem i będzie to fajnie wyglądało. Momentami tak było, ale jeszcze popełniamy takie błędy, że nie da się po prostu skutecznie grać. Przede wszystkim myślimy o dobrej grze. Nawet nie o punktach. Tak, jak z Jastrzębskim przegraliśmy, ale zdobyliśmy jeden punkt i odbudowaliśmy się. Teraz może nie było widać aż takiej determinacji i woli walki, jak w tamtym tygodniu z Jastrzębskim. Nie wiem z czego to wynika - tłumaczy rozgrywający bielskiej ekipy.

Siatkarze BBTS-u Bielska-Białej musieli się zmierzyć z brutalnymi realiami PlusLigi
Siatkarze BBTS-u Bielska-Białej musieli się zmierzyć z brutalnymi realiami PlusLigi

Podopieczni Janusza Bułkowskiego zostali w tegorocznym sezonie rzuceni na głęboką wodę. W składzie BBTS-u próżno szukać zawodników z ogromnym doświadczeniem na parkietach PlusLigi. Jedynie Grzegorz Kokociński ma za sobą kilkanaście lat występów w najwyższej klasie rozgrywkowej, a Jose Luis Gonzalez posmakował gry na arenie międzynarodowej w barwach reprezentacji Argentyny. Wszystko to sprawia, że w wielu kluczowych momentach bielszczanom brakuje ogrania i doświadczenia, za co płacą ogromną cenę. - Można powiedzieć, że to frycowe już za nami, bo w pierwszej rundzie też było parę meczów, które można było wygrać, a tymi niewymuszonymi, prostymi błędami przegraliśmy. W meczu z jastrzębianami już naprawdę wszystko fajnie wyglądało, ale jeszcze dużo pracy przed nami i będziemy walczyć dalej - zapewnia 31-letni zawodnik.

Bielszczanie dodatkowo bardzo późno rozpoczęli przygotowania do sezonu ze względu na to, że bardzo długo ważyły się ich losy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zespół z Bielska ostatecznie dokooptowano do grona najlepszych zespołów w kraju, ale pod wieloma względami klub musiał zmierzyć się z wieloma trudnościami. - Może nie tyle PlusLiga nas przerosła, co po prostu ten sezon jest bardzo ciężki. Skład mamy praktycznie nowy. Zostało tylko kilku chłopaków z zeszłego sezonu, a ten przeskok jest niesamowity dla każdego z nas. Tylko Grzesiek Kokociński grał wcześniej w PlusLidze. Niektórzy mieli epizody większe lub mniejsze, ale na pewno jest to bardzo duże doświadczenie i ogranie dla każdego. Nikt na nas nie stawiał i przed sezonem byliśmy skazywani na pożarcie. Pokazaliśmy w kilku meczach, że można powalczyć i będziemy dalej trenować. Zobaczymy, jak dalej się wszystko potoczy - podkreśla Fijałek.

31-latek zapewnia, że w Bielsku są odpowiednie warunki, aby w perspektywie kilku najbliższych lat w mieście powstał zespół na miarę PlusLigi, który bić się będzie o najwyższe laury. - Jest bardzo duże zainteresowanie. Kiedyś tego nie było. Mamy bardzo ładną halę. Myślę, że będzie się to rozwijać i wszystko pójdzie do przodu. Ten sezon był bardzo ciężki, bo zaczęliśmy trenować bardzo późno. Skład zmontowaliśmy praktycznie na ostatnią chwilę. Było ciężko działaczom, jak i miastu, bo miasto jest naszym głównym sponsorem - puentuje Maciej Fijałek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (0)