- To dla nas bardzo ważne punkty i zwycięstwo. Wiedzieliśmy przed przyjazdem na turniej, że od meczu z Czechami bardzo wiele zależy. Udowodniliśmy, że jesteśmy od nich lepszym zespołem - powiedział po meczu z gospodarzami turnieju kwalifikacyjnego Niels Klapwijk.
W sobotę o 15:30 reprezentacja Holandii podejmie Bułgarów i wiele wskazuje na to, że będzie to mecz o pierwsze miejsce w grupie I. - Bułgaria to najsilniejsza drużyna, która przyjechał tu do Opavy. W meczu z Czechami uczyniliśmy duży krok na przód, a w sobotę możemy być jeszcze szczęśliwsi. Myślę, że możemy ich pokonać. Na pewno zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby powalczyć o pierwsze miejsce w grupie - deklaruje holenderski atakujący.
Podopieczni Edwina Benne zwyciężyli bez straty seta, ale ostatnia partia przyniosła kibicom mnóstwo emocji. Czesi byli niezwykle bliscy wygrania partii, ale ostatecznie musieli przełknąć gorycz porażki. - W końcówce trzeciego seta mieliśmy olbrzymie szczęście, gdyż Czesi byli niezwykle blisko, aby wygrać. Przegrywaliśmy 22:24, a na bosko wchodzi Humphrey Krolis i zagrywa dwa asy. Dzięki temu mogliśmy wrócić do gry i zwyciężyć bez straty seta, to bardzo motywujące - przyznaje zawodnik włoskiej Ravenny, który przeciwko czeskiej reprezentacji zdobył piętnaście punktów.
- Takie wygrane partie scalają zespół i dają sporą dawką zaufania do siebie - dodaje dwudziestoośmioletni siatkarz.
Po meczu z Bułgarami na deser Holendrzy podejmą w niedzielę cypryjskiego outsidera turnieju. - Cypr nie jest dla nas wcale taki nieznany. Graliśmy z nimi jakiś czas temu spotkania sparingowe. Mecze z takimi drużynami nigdy nie są proste. Oni w dziwny sposób tracą punkty, a w jeszcze dziwniejszy je zdobywają - kończy Klapwijk.
Z Opavy dla SportoweFakty.pl
Michał Biegun