Piotr Makowski dla SportoweFakty.pl: Ten zespół potrzebuje więcej czasu

Jednym z widzów meczu PlusLigi w Warszawie z Transferem był były trener bydgoskiego zespołu, a obecnie szkoleniowiec żeńskiej reprezentacji narodowej, Piotr Makowski.

Spotkanie pomiędzy dwiema drużynami z dołu tabeli było bardzo zacięte, bo każdy punkt jest dla nich na wagę złota. Ostatecznie to AZS Politechnika Warszawska zgarnęła pełną pulę, co zmartwiło Piotra Makowskiego. - Kibicuję zespołowi Transferu, oczywiście jestem z nim emocjonalnie związany. Mecz był momentami dobry i mi się podobał, choć wynik zupełnie nie. To było ważne spotkanie dla obu drużyn i szkoda, że przegrane przez zespół z Bydgoszczy - nie ukrywał żalu.

Zespół z Bydgoszczy po bardzo udanych poprzednich sezonach, w tym radzi sobie słabo. Po dziewięciu kolejkach ma zaledwie cztery punkty i zamyka ligową tabelę. Miesiąc temu działacze klubu zdecydowali się na podpisanie kontraktów z Carsonem Clarkiem i Pawłem Woickim, gra zespołu wygląda lepiej, ale na razie nie przyniosło to efektów w postaci punktów. - Jeżeli się dokonuje transferów w trakcie sezonu, to na pewno myślą przewodnią jest poprawienie jakości treningów i przełożenie tego na jakość gry w meczach, a co za tym idzie na punkty. Paweł Woicki i Carson Clark to bardzo dobre wzmocnienia, które na pewno z czasem przyniosą tę poprawę. Ten zespół potrzebuje więcej czasu, żeby się zgrać w tym składzie, zwłaszcza pierwsza szóstka. Do tego dochodzą kontuzje, na przykład Miłosza Zniszczoła. Ale nie można się tym tłumaczyć, na pewno obecna pozycja dobra nie jest. Bardzo ważny będzie następny mecz z Effectorem Kielce i drużyna musi zagrać w nim lepiej niż w Warszawie - diagnozował były szkoleniowiec ekipy.

Jednak Piotr Makowski to teraz przede wszystkim szkoleniowiec polskiej reprezentacji żeńskiej. Za niecały miesiąc przed nim i jego podopiecznymi bardzo ważne wyzwanie - turniej kwalifikacyjny do mistrzostw świata 2014 i wszystko jest temu podporządkowane. - Na mecz Transferu zajrzałem przy okazji, bo akurat jestem w Warszawie. Byłem na treningu Legionovii, spotkałem się z trenerem Kosmalem i omówiliśmy nasze bieżące sprawy, a zaraz lecę do Włoch obejrzeć mecz ligowy pomiędzy klubem Asi Wołosz, Yamamay Busto Arsizio, a Novarą Mai Tokarskiej - mówił szkoleniowiec.

Na ten turniej do kobiecej reprezentacji wracają największe gwiazdy polskiej siatkówki, jak Małgorzata Glinka-Mogentale i Anna Werblińska. Czy Piotr Makowski musiał je długo namawiać? - Pomogli mi też działacze związkowi, nie trwało to aż tak długo, jak mogłoby się wydawać. Poza tym namówienie to dopiero pierwszy krok, teraz trzeba będzie zagrać zespół i wygrać. Te dziewczyny, które latem grały w reprezentacji, dały z siebie wszystko, ale niestety nie udało nam się osiągnąć dobrego wyniku, dlatego potrzebne były zmiany. Belgia jest mocnym zespołem, a Hiszpania i Szwajcaria pukają do europejskiej czołówki, więc na pewno łatwo nie będzie. Sport jest zupełnie nieprzewidywalny i wszystko jest możliwe - zastrzega trener reprezentacji, który nie jest zachwycony hurraoptymistycznymi prognozami w polskich mediach. - Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu przed kwalifikacjami. Jak zagramy, wygramy i awansujemy, to się będziemy cieszyć.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko!Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Źródło artykułu: