Piotr Lipiński (kapitan Effectora Kielce): Cieszymy się z trzech punktów, choć nasza gra na pewno nie była taka, jak byśmy sobie życzyli. Jest dużo elementów, w których musimy się przede wszystkim zgrać. W drugim secie trochę straciliśmy koncentrację i rywale nam odskoczyli i później w końcówce ciężko było ich dogonić. W trzeciej i czwartej odsłonie zaczęliśmy bardziej kontrolować grę. Szkoda nam kontuzji Miłosza Hebdy, bo to podstawowy przyjmujący AZS-u i jego kontuzja trochę nam ułatwiła sytuację. Życzymy mu zdrowia. Cieszymy się z wygranej, ale nasza gra pozostawia jeszcze wiele do życzenia.
Dawid Murek (kapitan AZS-u Częstochowa): Żałujemy trochę pierwszego seta, bo odrobiliśmy straty i było na styku. Jedna piłka mogła zmienić sytuację i mogliśmy prowadzić 2:0 i kto wie, jakby się to wszystko potoczyło, choć teraz są te dziesięciominutowe przerwy. Przegrywamy kolejny mecz i trzeba wyciągnąć wnioski, które muszą poukładać naszą grę, bo kolejny raz nie wygląda to za dobrze. Straciliśmy Miłosza. Był to nasz najlepszy zawodnik do momentu odniesienia kontuzji i ciągnął grę. Musiałem go zmienić i nie chciałbym wchodzić do gry w takim momencie, bo nie o to chodzi. Oczywiście, chciałbym pomóc drużynie, ale nie w obliczu kontuzji, czy problemów zdrowotnych kogokolwiek z zespołu. Wszedłem na boisko, ale niestety nie udało nam się odwrócić losów tego spotkania. Przed nami teraz mecz w Gdańsku. To trudny przeciwnik, ale na tym etapie każdy z każdym może wygrać. Udowodnił to Effector, który wygrał z gdańszczanami 3:0. Będziemy jechali tam z nastawieniem wywiezienia punktów. Może nam się to uda.
Dariusz Daszkiewicz (trener Effectora Kielce): Wiedzieliśmy, że jedziemy na bardzo ciężki teren i ten mecz był faktycznie bardzo trudny dla nas. W pierwszym secie prowadziliśmy już nawet pięcioma punktami i w momencie roztrwoniliśmy tą przewagę. Doprowadziliśmy do nerwowej końcówki. Na szczęście dla nas udało nam się ją wygrać. W drugim secie częstochowianie bardzo szybko zbudowali przewagę i nie udało nam się już odwrócić sytuacji. Na pewno wpływ na to spotkanie miała kontuzja Miłosza, który rozgrywał bardzo dobre spotkanie. Patrząc na statystyki, to był wyróżniającą się postacią zarówno w przyjęciu, jak i w ataku. Tym bardziej wielkie słowa uznania dla zespołu z Częstochowy, że pomimo straty lidera nie spuścili głów tylko walczyli do końca. Ten mecz mógł równie dobrze potoczyć się zupełnie inaczej. Przez dłuższy czas walka była punkt za punkt. Cieszy wygrana, ale gra nie wyglądała już tak idealnie, jak przed tygodniem w meczu z Treflem. Tym bardziej możemy się radować, że mimo, że nie wszystko wychodziło, to skończyliśmy ten mecz zwycięsko.
Marek Kardos (trener AZS-u Częstochowa): Rywale bardzo dobrze przygotowali się na nasz zespół. Pokazaliśmy dwa oblicza. Pierwsze w pierwszych dwóch setach, gdzie to zupełnie inaczej wyglądało. Prawdą jest, że Miłosz jest teraz naszym podstawowym graczem i do tej pory grał na bardzo wysokim poziomie. Końcówki, to na dzień dzisiejszy podstawa siatkówki. Od stanu 20:20 na światowym poziomie zaczyna się gra w siatkówkę. W tych momentach pękamy i nie jesteśmy w stanie wyjść z presji zwycięsko. Tutaj czeka nas wiele pracy i musimy cofnąć się o dwa kroki do tyłu i zacząć od podstaw. Nie oszukujmy się, ale mamy problem na prawym skrzydle. Każdy zespół w PlusLidze ma w tym elemencie przewagę. Muszę jednak pogratulować Michałowi Kaczyńskiemu, który zagrał bardzo dobre zawody. Cały tydzień bardzo dobrze pracował i już w Młodej Lidze zagrał bardzo dobrze. Mam nadzieję, że w jego przypadku wszystko pójdzie teraz w lepszym kierunku. W poniedziałek lub wtorek wraca już Bartosz Bednorz i mam nadzieję, że trochę się to odmieni i zaczniemy inaczej grać. Myślałem, że charakter tego zespołu będzie trochę inny, ale trzeba twardo stąpać po ziemi i walczyć o każdy jeden punkt. Tak, jak w zeszłym roku.
[b]Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? [urlz=https://twitter.com/SiatkowkaSF]Na Twitterze też jesteśmy!
[/urlz][/b]