W chwili obecnej w najwyższej siatkarskiej klasie rozgrywkowej mamy trzy AZS-y. Kluby z Olsztyna, Częstochowy i Warszawy nie należą do faworytów właśnie rozpoczętych rozgrywek o mistrzostwo Polski, wcale im to jednak nie przeszkadza w odnoszeniu zwycięstw. Podczas inauguracyjnej kolejki PlusLigi zgodnie zainkasowały komplety punktów, chociaż nie we wszystkich przypadkach dawano im na to szanse. Jednak piękno sportu, w tym również siatkówki, na tym właśnie polega, że nigdy nie możemy być pewni końcowego wyniku.
Ekipa bez straty seta rozprawiła się z kielczanami i tego rezultatu w żadnym wypadku nie można uznać za niespodziankę. Siatkarze od lat pokazują "charakter", mimo ciągłych problemów finansowych, zaś zespół ciągle się uczy. Nie inaczej jest w przypadku drużyny , która przez ostatnie lata także się uczy. mają w sobie jednak ducha waleczności jeszcze potężniejszego, niż Akademicy ze stolicy. Nikogo zatem nie powinna dziwić wygrana ekipy spod Jasnej Góry nad bydgoszczanami na ich terenie. Wszak po odejściu i większości czołowych siatkarzy to drużyna, której mało kto wróży sukces w rozpoczętym właśnie sezonie.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Nie zawiedli również olsztynianie i podobnie jak dwie poprzednie ekipy, zgarnęli całą pulę. Tyle tylko, że w ich przypadku sprawa była znacznie trudniejsza, a przynajmniej na taką wyglądała przed spotkaniem. To, że Jastrzębski Węgiel był zdecydowanym faworytem potyczki z podopiecznymi Krzysztof Stelmach zauważyli również bukmacherzy i niektórzy z nich za postawioną złotówkę w razie wygranej AZS wypłacali aż 9 złotych. Fortuna kołem się toczy, a ta nie była w sobotni wieczór przy "górnikach" z Jastrzębia. Akademicy z Olsztyna wygrali pewnie i całkiem zasłużenie, co śmiało można nazwać "niespodzianką kolejki".
Kluby z Częstochowy i Olsztyna należą do najbardziej utytułowanych zespołów siatkarskich w naszym kraju. Politechnika Warszawska wprawdzie na polskich parkietach wiele nie zwojowała, lecz jej przygoda w europejskim Pucharze Challenge w sezonie 2011/2012 i finałowa potyczka z częstochowianami na długo pozostanie polskim fanom w pamięci.
Obecnie za topowymi zespołami stoją potężni sponsorzy. Drużynom akademickim trudno im dorównać pod względem finansowym, ale po wyjściu na parkiet próbują te różnice zniwelować, niejednokrotnie przechylając szale zwycięstwa na swoją korzyść. Dodaje to zmaganiom kolorytu i podnosi atrakcyjność całej rywalizacji. Oby taki stan trwał tak długo, jak długo AZS-ów nie będzie stać na walkę o medale. A czy ich "złota era" wróci, czas pokaże. Póki co, byliśmy świadkami "akademickiej soboty".
Marek Knopik