Premierowe spotkanie PlusLigi stało na niskim poziomie sportowym. Widać było przede wszystkim brak zgrania po obydwu stronach siatki. - Spodziewałem się słabszego meczu z naszej strony. 80 procent zespołu to nowi zawodnicy. PlusLiga to wydarzenie dla nas i całego klubu. Na dzień dobry mamy spotkanie z mistrzem w jego hali, mecz w telewizji. Wyszedł nam on lepiej niż zakładałem. Oczywiście zdarzały nam się błędy, to nieuniknione, ale po to gramy w tej lidze, aby uczyć się od najlepszych. Końcówki przegraliśmy na własne życzenie, w okresie przygotowawczym zdarzało nam się to samo - przychodziło do końcówki i puszczało. Przegraliśmy 0:3, ale myślę, że możemy wyjechać stąd z podniesionymi głowami. Przeanalizujemy sobie to spotkanie. Nie mieliśmy zbyt dużego materiału na temat Resovii. Będziemy podnosili rękawice - odważnie zapowiada Grzegorz Kokociński.
W tym sezonie na wzór Ligi Światowej w PlusLidze pojawiły się 10-minutowe przerwy po dwóch setach. Wielu zawodników ocenia ten pomysł bardzo krytycznie. - To jednak działa na niekorzyść. Trzeba zejść z boiska, człowiek stygnie. Potem jak poodbijamy z partnerem w parze jakąś minutę to nie jest to samo. Można powiedzieć, że mecz zaczyna się od początku. Wprowadzono taki przepis, więc trzeba się do tego dostosować. Była to nowość, wiemy już jak to wygląda - mówi środkowy BBTS-u Bielsko-Biała.
Przed beniaminkiem teraz spotkanie w swojej hali z AZS Politechniką Warszawską. Kapitan bielszczan nie ukrywa, że w meczu przeciwko Inżynierom liczy na zdobycz punktową. - Na pewno dotrze do nas wideo z Politechniki. Graliśmy z nimi jeden sparing. Mamy z nimi szansę, to przeciwnik, z którym musimy szukać punktów. Nie będziemy faworytem, do każdego spotkania będziemy podchodzić w roli słabszej drużyny, ale będziemy walczyć. To drużyna w naszym zasięgu - twierdzi Kokociński.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!