Marcin Olczyk: Muszyna ma swojego Sobieskiego! Turcy powinni się bać?

Wicemistrz Polski jest o krok od zdobycia europejskiego trofeum. Do końcowego triumfu brakuje niby tak niewiele, ale jednak wciąż bardzo dużo.

Muszyna niczym Wiedeń

W 1863 roku pod Wiedniem król Polski Jan III Sobieski powstrzymał europejską ofensywę Imperium Osmańskiego. Nasza armia nie była faworytem tamtego "spotkania", a jednak postawiła się przeważającym siłom najeźdźcy i rozbiła przeciwnika, odnosząc jedną z największych wiktorii w historii polskiego oręża. 330 lat później, używając już piłki, siatki i parkietu armia pięknych podkomendnych Bogdana Serwińskiego ma szansę powtórzyć wyczyn "podopiecznych" Sobieskiego i powstrzymać marsz tureckiego gwiazdozbioru siatkarskiego w drodze po jedno z cenniejszych trofeów Starego Kontynentu.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Ten historyczny wstęp, który przez wielu uznany może być za zbyt podniosły lub nie przystający do sytuacji, ma na celu podkreślenie znaczenia wyczynu jakiego dokonać mogą siatkarki z niewielkiej Muszyny. Na europejskiej mapie volleya polskie kluby żeńskie niestety praktycznie nie istnieją. Co innego Fenerbahce i cała grupa zespołów ze Stambułu, które dysponują olbrzymimi budżetami i ściągają do siebie zawodniczki największego światowego formatu. Na ich tle zespół prowadzony przez szkoleniowca określanego w niektórych kręgach "ekspertów" mianem "nauczyciela w-f", mimo że ma w swoim składzie jedne z najlepszych polskich siatkarek, a także zawodniczki o uznanej marce w Europie, wygląda bardzo ubogo.

Mało kto przed rozpoczęciem rywalizacji w finale Pucharu CEV dawał Bankowi BPS Muszyniance Fakro jakiekolwiek szanse na końcowy sukces. W tej chwili to jednak pochodzący znad Bosforu faworyt musi gonić wynik i wygrać przed własną publicznością dwukrotnie jednego wieczoru, żeby móc świętować zdobycie tytułu.

Szkoleniowiec Muszynianki ma o czym myśleć. Wielki sukces jest na wyciągnięcie ręki
Szkoleniowiec Muszynianki ma o czym myśleć. Wielki sukces jest na wyciągnięcie ręki

Karty rozdaje Serwiński

Losy rywalizacji finałowej leżą w rękach Mineralnych. Tak naprawdę zawodniczkom z Muszyny do zgarnięcia pucharu wystarczy wygranie króciutkiego - rozgrywanego do 15 punktów - seta. Oczywiście rozgrywanie złotego seta może być w ogóle niepotrzebne. Rozpędzone wicemistrzynie Polski mecz w Stambule rozpoczną na pewno na większym luzie niż rywalki. Fenerbahce grać będzie każdego seta z nożem na gardle. Jeśli Turczynki nie wytrzymają presji, a Muszynianki wzniosą się na wyżyny swoich możliwości finał rozstrzygnąć może się już dużo wcześniej.

Jakkolwiek losy tego ostatniego spotkania miałby się potoczyć spory ból głowy musi mieć w tej chwili trener Serwiński. Szkoleniowiec polskiego zespołu ma tak naprawdę dwie możliwości. Gra na 110% w meczu i próba wygrania go może przynieść powodzenie przy odpowiednim przygotowaniu taktycznym i pełnej dyspozycji jego podopiecznych. Jeśli jednak rzucone na szale będą wszystkie siły, a i tak losy rywalizacji rozstrzygać będzie złoty set, może się okazać, że w tej decydującej partii zabraknie sił spożytkowanych wcześniej. Dlatego kuszącym rozwiązaniem będzie na pewno odpuszczenie meczu i próba skoncentrowania całej energii na złotym secie. Serwiński nie waha się odpuszczać meczów o pietruszkę w lidze czy Pucharze Polski. Czy może potraktować rewanżowe spotkanie z Fenerbahce tylko jako przystanek w drodze do złotego seta?

Kluczowa dla rywalizacji finałowej może być postawa rezerwowych zespołu z Muszyny. Jeśli trener Serwiński postanowiłby odpuścić mecz z myślą o siatkarskiej dogrywce, wtedy Helene Rousseaux, Kinga Kasprzak czy Katarzyna Gajgał-Anioł  muszą zrobić wszystko, by maksymalnie zmęczyć Yeong-Koung Kim i spółkę przed złotym setem. Jeśli jednak Serwiński będzie chciał wygrać od razu, wtedy jego rezerwowe mogą być niezbędne w końcówce, jeśli podstawowe zawodniczki opadną z sił. Do sukcesu w Stambule niezbędny jest więc cały zespół.

"Eli" Rousseaux powinna otrzymać szansę zaprezentowania swoich umiejętności w zapowiadającym się niezwykle ciężko meczu rewanżowym z Fener
"Eli" Rousseaux powinna otrzymać szansę zaprezentowania swoich umiejętności w zapowiadającym się niezwykle ciężko meczu rewanżowym z Fener

- Założenia taktyczne, które przygotowaliśmy na pierwsze spotkanie sprawdziły się bardzo dobrze, więc na rewanż nic nie będziemy zmieniać - przekonuje szkoleniowiec, który zdobywając Puchar Challenge ma szansę na długo zamknąć usta wszystkim krytykom. Czy jego słowa mogą sugerować, że Muszynianka nie zamierza iść na łatwiznę, tylko walczyć od początku do końca? Wicemistrz Polski ma potencjał, by zatrzymać turecką nawałnicę. Niezależnie od przebiegu rewanżowego spotkania emocji w sobotę w Stambule na pewno nie zabraknie. Ja już się nie mogę doczekać, a Wy?

Marcin Olczyk

Komentarze (0)