Kariera sportowa Zbigniewa Bartmana jest ściśle związana z jego rodzinnym miastem. To właśnie w Warszawie atakujący Asseco Resovii Rzeszów wypływał na głębokie siatkarskie wody. - W Politechnice grałem dwukrotnie. Pierwszy raz jako szesnastolatek, kiedy drużyna debiutowała w Polskiej Lidze Siatkówki, a ja razem z nią. Tamten czas wprowadził mnie w prawdziwą, seniorską siatkówkę. Drugi sezon, który spędziłem w Politechnice, tym razem pod wodzą Radosława Panasa, również był bardzo udany. Zajęliśmy z drużyną piąte miejsce i po raz pierwszy wywalczyliśmy dla Politechniki europejskie puchary. Uważam, że był to naprawdę pozytywny rok - wspomina reprezentant Polski.
Piątkowe spotkanie dla Bartmana będzie wyjątkowe, nie tylko dlatego, że zmierzy się ze sowim byłym zespołem. - Mecze z Politechniką traktuję bardzo szczególnie, bo... zawsze po spotkaniu mogę zostać w domu (uśmiech). Będzie tak i tym razem. Dostajemy bowiem jeden dzień wolnego. Czas ten spędzę właśnie w moim rodzinnym mieście, z czego bardzo się cieszę - nie ukrywa radości atakujący drużyny mistrza Polski.
Zawodnik Asseco Resovii nie ma wątpliwości, że kiedyś wróci do stolicy na stałe. Nie wyklucza również, że mógłby jeszcze zagrać w drużynie "akademików". - Z Warszawą wiążę na pewno swoją przyszłość pozasportową. Może za wcześnie o tym mówić, ale jak za dziesięć lat będę kończył karierę, nie wyobrażam sobie żeby mieszkać gdzieś indziej, niż właśnie tutaj, w Warszawie. Poczyniłem już nawet różne kroki w tym kierunku, aczkolwiek mam jeszcze trochę grania przed sobą. Nie ukrywam jednak, że fajnie by było móc kiedyś znowu zagrać dla warszawskiej publiczności - dodaje "Zibi".