Mariusz Wlazły: Brakuje nam lidera

Kapitan PGE Skry Bełchatów po porażce w Lidze Mistrzów z Arkasem Izmir przyznaje, że jego zespół odpadł, ponieważ nie był w stanie wykorzystać okazji, które sam sobie wypracował.

Mariusz Wlazły po przegranej rywalizacji z Arkasem Izmir nie może mieć powodów do zadowolenia. - Nie wykorzystaliśmy swojej szansy na to, żeby cieszyć się z awansu dalej. Zagraliśmy dużo słabiej niż w Turcji. Z drugiej strony Arkas zagrał dużo lepiej niż u siebie. Mecz na pewno mógł się podobać, bo był obfity w różnego rodzaju długie akcje, niekoniecznie dla nas wygrane, choć niektóre przechylić na naszą korzyść się udało. Szkoda jednak, że nie będziemy mogli dalej cieszyć się z występów w Lidze Mistrzów - przyznaje z żalem kapitan PGE Skry Bełchatów.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Przyjmujący wicemistrza Polski liczy jednak, że jego zespół po tej porażce będzie w stanie podnieść się i powalczyć w PlusLidze. - Czeka nas dokładna analiza tego meczu i mam nadzieję, że wyciągniemy z niej wnioski, bo przecież najwięcej uczą właśnie porażki. Musimy więc z tego spotkania jak najwięcej wynieść. Naprawdę szkoda, że nie będzie nam dane dalej się w Ligę Mistrzów bawić i grać dla kibiców w Łodzi. Cóż, takie jest życie. Musimy przełknąć gorycz porażki i teraz skupić się na lidze - zaznacza zawodnik.

Czego w takim razie zabrakło bełchatowianom do awansu do kolejnej rundy Champions League? - W decydujących momentach popełniliśmy dużo błędów. Nie ma człowieka, który przesądza o losach meczów. Po stronie Arkasu w decydującym momencie, w rozstrzygającym secie Agamezowi weszła zagrywka, zrobił kilka punktów. My też nie wykorzystaliśmy okazji przy pierwszej jego piłce, żeby go z tego pola serwisowego ściągnąć. Później posypała się cała seria. Nie wykorzystujemy w ogóle szans, które sobie stwarzamy, prowadząc kilkoma punktami, nie potrafimy doprowadzić seta do końca, to jest chyba nasza główna bolączka - kończy niepocieszony Wlazły.

W poprzednich sezonach w trudnych momentach rozgrywający Skry piłki niemal w ciemno posyłać mogli do Wlazłego. Wszystko zmieniło się, gdy trener Nawrocki przekwalifikował go na przyjmującego
W poprzednich sezonach w trudnych momentach rozgrywający Skry piłki niemal w ciemno posyłać mogli do Wlazłego. Wszystko zmieniło się, gdy trener Nawrocki przekwalifikował go na przyjmującego
Źródło artykułu: