Trener Jacek Nawrocki próbował zaskoczyć swoich rywali desygnując do gry w wyjściowej szóstce osiemnastoletniego Macieja Muzaja i Dantego Boninfante. Decyzja ta początkowo okazała się nietrafiona, bowiem to olsztynianie, dzięki bardzo dobrej grze w ataku Bartosza Krzyśka rozpoczęli mecz od prowadzenia 4:0. Przyjezdni jednak szybko odzyskali koncentrację i na przerwę techniczna zeszli już z jednym oczkiem przewagi. Patrząc na grę bełchatowian można było odnieść wrażenie, że dodatkowa chwila oddechu dobrze na nich podziałała, bowiem po powrocie na parkiet przyjezdni prezentowali się znacznie lepiej. Starał się to wykorzystywać włoski rozgrywający, równomiernie rozdzielając piłki pomiędzy wszystkich swoich kolegów. W ekipie Skry, trudno było zauważyć brak Aleksandara Atanasijevića, którego bardzo udanie zastępował Maciej Muzaj. Wychowanek Gwardii Wrocław przy stanie 12:15 popisał się trzema kolejnymi asami serwisowymi, czym kompletnie odebrał rywalom nadzieję, na korzystne rozstrzygnięcie w tym secie.
Druga odsłona tego meczu nie rozpoczęła się tak dobrze dla gospodarzy jak inauguracyjna partia. Podopieczni Jacka Nawrockiego od początku bardzo dobrze przyjmowali z czego skrupulatnie korzystał Dante Boninfante popisując się szybkimi wystawami do Mariusz Wlazłego, na którego Akademicy nie potrafili znaleźć recepty. Gospodarze trzymali się dzielnie tylko do stanu 10:10, kiedy to trwała wymiana punkt za punkt. Dopiero wówczas inicjatywa przeszła na stronę ekipy z Bełchatowa. W ataku kolejno punkty zdobyli Muzaj, Wlazły i Daniel Pliński, dzięki czemu dystans pomiędzy obiema ekipami wzrósł do trzech oczek. Trener Radosław Panas starał się wytrącić z rytmu przeciwników prosząc o przerwę, jednak na niewiele to się zdało. Goście podobnie jak w pierwszej odsłonie nie wypuścili wygranej z rąk, z biegiem czasu powiększając przewagę.
Trzecia partia rozpoczęła się pod dyktando przyjezdnych. Olsztynianie, którzy w poprzednich dwóch odsłonach nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoja korzyść przegrywali już 1:4 i wydawało się, że Skra podobnie jak to miało miejsce dotychczas, powinna kontrolować boiskowe wydarzenia. Tymczasem miejscowi poderwali się do walki niwelując straty do 5:6. Dystans jednego punktu utrzymywał się niemal do końca seta, choć przyjezdni momentami odskakiwali na 2-3 oczka. Zdeterminowani podopieczni trenera Panasa, niesieni dopingiem publiczności nie pozwolili rywalom na zbyt wiele, doprowadzając w pewnym momencie do remisu 20:20. Chwilę później jednak pomylił się Wojciech Ferens, Wlazły zablokował Krzyśka i wydawało się, że podopieczni trenera Nawrockiego nie powinni wypuścić wygranej z rąk. Tymczasem Akademicy po raz kolejny poderwali swoich sympatyków z krzesełek doprowadzając do remisu 23:23, a chwilę później przedłużyli swoje nadzieje na końcowy sukces dwukrotnie skutecznie blokujac Konstantina Cupkovica.
Podbudowani sukcesem olsztynianie, do kolejnej partii przystąpili ze znacznie większą wiarą w końcowy sukces. Nie mający nic do stracenia gospodarze od początku starali się zaatakować swoich rywali, jednak problemy z odbiorem zagrywki Macieja Muzaja sprawiły, że Skra zdołała odskoczyć ze stanu 9:8 na 12:8. Miejscowi próbowali się jeszcze poderwać do walki, aby wzbogacić swoje konto punktowe chociażby o jedno oczko meczowe, jednak podrażniona Skra nie powtórzyła błędu z trzeciego seta i powiększyła przewagę inkasując trzy punkty meczowe.
Indykpol AZS Olsztyn - PGE Skra Bełchatów 1:3 (19:25, 18:25, 26:24, 17:25)
AZS: Sobala, Hernan, Ferens, Gruszka, Hain, Krzysiek, Żurek (libero) oraz Łukasik, Skup
Skra: Wlazły, Pliński, Boninfante, Muzaj, Kłos, Winiarski, Zatorski (libero) oraz Woicki, Cupković
MVP: Maciej Muzaj (PGE Skra)