W "dziwnym" spotkaniu, bo takiego określenia używa wielu obserwatorów, siatkarze Jastrzębskiego Węgla okazali się minimalnie lepsi od Akademików z Warszawy, wygrywając 3:2. - W każdym z setów była zdecydowana przewaga jednego z zespołów. Dopiero piąta partia była grana punkt za punkt i dostarczyła spodziewanych emocji. Nie jestem w stanie wytłumaczyć, dlaczego tak dziwnie wyglądało to spotkanie - zauważa Łukasz Polański, środkowy górniczej ekipy.
Młody siatkarz podczas spotkań swojej drużyny często znajduje się poza meczową dwunastką. Na mecz przeciwko podopiecznym Jakuba Bednaruka znalazł się jednak nie tylko w składzie drużyny, ale wyszedł na parkiet w pierwszej szóstce.
- Ostatnio mieliśmy spore problemy zdrowotne wśród środkowych i domyślałem się, że mogę otrzymać szansę. Byłem bardzo zmobilizowany i zdeterminowany, by pokazać się z jak najlepszej strony, chociaż nie byłem w 100 procentach pewien, czy wystąpię w tym meczu. Bardzo chciałem udowodnić trenerowi, że ma czterech doskonałych środkowych, a nie tylko trzech - przekonuje siatkarz reprezentujący barwy śląskiej drużyny.
W potyczce z Politechniką Polański zdobył 8 punktów, z czego 5 blokiem. Rozegrał bardzo dobry mecz, co zauważył również Zbigniew Tokarski, komisarz zawodów, wręczając temu zawodnikowi po spotkaniu statuetkę MVP.
W następnej kolejce zespół z Jastrzębia spotka się z opromienioną zwycięstwem nad ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle ekipą Dariusza Luksa.
- Nie lekceważymy żadnego przeciwnika, a to, że drużyna z Gdańska jest w dolnej części tabeli, wcale nie oznacza naszego łatwego zwycięstwa. Przekonał się o tym lider PlusLigi, przegrywając na własnym parkiecie. Musimy być bardzo skoncentrowani i mam nadzieję, że taktyka przygotowana przez naszego szkoleniowca doprowadzi do naszego zwycięstwa za trzy punkty - wyraża nadzieję środkowy Jastrzębskiego Węgla.
Będąc w jednym z poprzednich spotkań poza składem, Łukasz Polański wczuł się w rolę operatora kamery telewizyjnej. Czyżby po przygodzie z siatkówką miał zamiar zostać pracownikiem TV? - Nic z tych rzeczy. To były zwykłe wygłupy, aczkolwiek zawsze takie nowinki techniczne mnie interesują. Sprzęt był pierwsza klasa i było to bardzo ciekawe doświadczenie - wyjaśnia Łukasz Polański.