Złapaliśmy zadyszkę - komentarze po meczu Wkręt-met AZS Częstochowa - Delecta Bydgoszcz

Kolejnej porażki doznali siatkarze Wkręt-metu AZS Częstochowa. Kapitan Andrzej Stelmach podkreśla, że z taką grą zespół jest skazany na pożarcie w kolejnych spotkaniach.

Wojciech Jurkiewicz (kapitan Delecty Bydgoszcz): Zdecydowanie bardziej cieszą nas trzy zdobyte punkty, niż sama gra. Dwa pierwsze sety rozegraliśmy bardzo spokojnie, a potem chyba uciekła koncentracja. Pozwoliliśmy rywalom na rozwinięcie skrzydeł i odzyskanie wiary, że mogą z nami nawiązać walkę. Na własne życzenie zgotowaliśmy sobie nerwową końcówkę w czwartym secie. Na szczęście ostatecznie rozstrzygnęliśmy ten mecz na swoją korzyść. Mamy trzy punkty i w zasadzie z tego możemy się jedynie cieszyć.

Andrzej Stelmach (kapitan Wkręt-metu AZS Częstochowa): Dwa pierwsze sety zagraliśmy bardzo słabo. Później wykorzystaliśmy dekoncentracje w szeregach rywali. Bydgoszczanie mając pięć punktów przewagi w czwartym secie uwierzyli chyba, że mecz sam się wygra, a przez przypadek mogliśmy uciułać jeden punkt. Z takim podejściem i taką grą, jak w pierwszych dwóch setach nie mamy czego szukać w PlusLidze. Robiąc dziesięć punktów w secie będzie nam bardzo ciężko.

Piotr Makowski (trener Delecty Bydgoszcz): Ciężko gra się przeciwko takim zespołom, jak właśnie AZS Częstochowa. Już po pierwszym meczu w Bydgoszczy powiedziałem, ze ten zespół zacznie w końcu wygrywać i już widać, że spisuje się lepiej. Nie do końca zgodzę się ze słowami Andrzeja, bo chłopaki walczą i nigdy nie wiadomo, kiedy ten zespół odpali. Wykorzystują swoją szanse, kiedy nabiorą wiatru w żagle i pomaga im publika. Jak zaskoczą i zobaczą, że mogą grać, to naprawdę ciężko gra się przeciwko temu zespołowi i myślę, że będzie tylko lepiej. Gratuluje swojemu zespołowi, bo przyjechaliśmy tu po trzy punkty i osiągnęliśmy swój cel. Przed nami seria sześciu spotkań w ciągu dwunastu dni. Musimy odpocząć i potrenować w Bydgoszczy.

Marek Kardos (trener Wkręt-metu AZS Częstochowa): Jesteśmy zespołem nieobliczalnym, ale złapaliśmy zadyszkę. Grając bez Dawida Murka albo jeszcze jednego starszego zawodnika, ciężko jest tym młodym chłopakom wydostać się z dołka. Naprawdę trzeba walczyć o każdą piłkę. W stresowych momentach popełniamy dużo błędów. W pierwszych dwóch setach mieliśmy trzynaście kontrataków, z czego wykorzystaliśmy jeden. To nasz największy problem obok zagrywki i przyjęcia. Prawdopodobnie im więcej trenujemy, tym jest gorzej. Zupełnie inaczej wygląda to na treningu, zawodnicy mają inną technikę. To jest stres i jeśli oni się do niego przyzwyczają, to będzie lepiej.

Komentarze (0)