Tuż przed rozpoczęciem spotkania Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza z PTPS Piła, dąbrowscy fani należycie uhonorowali Małgorzatę Lis, wieloletnią zawodniczkę MKS-u, która w obecnym sezonie reprezentuje pilski klub. Zawodniczka otrzymała od nich pamiątkowe zdjęcie i różę. Miłe podarunki nieco osłodziły siatkarce gorycz poniedziałkowej porażki. - Zawsze się tutaj dobrze czułam, teraz też nic się nie zmieniło... Chociaż miałabym z pewnością lepsze samopoczucie, gdybym wyjeżdżała stąd z jakimkolwiek punktem. Jesteście mało gościnni, szczególnie po takiej długiej rozłące - żartowała środkowa PTPS-u po spotkaniu.
Podopieczne Mirosława Zawieracza przystępowały po meczu z Tauronem MKS po sensacyjnym, lecz w pełni zasłużonym zwycięstwie nad Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyna. Czy przyjezdne zgubiła zbytnia pewność siebie po nadzwyczaj udanym spotkaniu? - Zawsze trzeba wierzyć w swoje szanse i uważam, że byłyśmy w stanie wygrać z zespołem z Dąbrowy. Niestety, dzisiaj popełniłyśmy za dużo własnych błędów, właściwie nie grałyśmy do końca tego, co było w założeniach... nie wiem, czym to było spowodowane. Dlatego tak to wyglądało, ale wcale nie straciłam wiary w swój zespół. Myślę, że jeszcze niejednemu faworytowi urwiemy punkty - oświadczyła pewna siebie Małgorzata Lis.
- W Pile czuję się bardzo dobrze, ale nie ukrywam, że tęsknię za tym miastem, za moją kochaną Stasią (Joanną Staniuchą-Szczurek - przyp.red). Nie ukrywam, że dobrze mi się tu wraca, przede wszystkim mam wielki sentyment do tego miejsca. Zamierzam się spędzić tutaj wakacje, coby nadrobić stracony czas - przyznała środkowa, która otwarcie przyznawała, że po tylu latach spędzonych w zagłębiowskim mieście czuje się niemal jak rodowita dąbrowianka.
Pierwsze zwycięstwo dąbrowianek w Lidze Mistrzyń wyraźnie dało tej drużynie wiarę we własne siły, co widać było w poniedziałkowym meczu. Zagłębiowskie siatkarki zażarcie walczyły o każdą piłkę, co pozwoliło im na wyprowadzanie zabójczych kontr. - Tak, szczególnie w tym... ach, już nie pamiętam, którym secie, co tam się działo (śmiech) - przyznała zawodniczka, mając na myśli trzecią partię, fatalną w wykonaniu pilanek - Takiemu dobremu zespołowi nie wolno popuścić ani na trochę, bo właśnie tak to wygląda. Dąbrowianki były po prostu lepsze - stwierdziła siatkarka PTPS-u.
W zeszłym sezonie środkowa nie otrzymywała wielu szans na grę, jednak obecnie trener Zawieracz często desygnuje Lis do wyjściowego składu, zaś zawodniczka odwdzięcza mu się doskonałą grą. Do spotkania z Tauronem MKS pilska siatkarka dzierżyła palmę pierwszeństwa w ilości punktowych bloków (28). Można mówić o swoistym odrodzeniu się kariery eks-dąbrowianki. - Nie ukrywam, że jest mi bardzo dobrze w nowym klubie, dobrze rozumiem się zarówno z dziewczynami, jak i sztabem trenerskim. Dostaję dużo szans i do tej pory raczej je wykorzystywałam, może poza dzisiejszym spotkaniem, ponieważ jestem kompletnie niezadowolona ze swojej postawy - szczerze przyznała środkowa.
Czarny koń rozgrywek Orlen Ligi po udanym starcie sezonu z pewnością marzy o czymś więcej, niż tylko spokojnym usadowieniu w środkowej części tabeli. - Mamy wyznaczone cele, ale chyba każdy chciałby zawiesić jakiś medal na szyi. Po trenujemy przez cały rok i ja również tego sobie życzę - jak wynika ze słów zawodniczki, pilanki aspirują do walki o najwyższe cele.