Rachel Rourke już po raz kolejny udowodniła, że jest dla swojego zespołu niezbędna. Australijka zdobyła w meczu z PTPS-em Piłą swoją 4 statuetkę MVP. Bez niej, Atom Trefl Sopot to drużyna o zupełnie innym potencjale. - Lubię być liderką w sensie punktowym, to jest coś co mnie nakręca, dodaje energii, ale jeśli chodzi o liderkę charakterologiczną, to nią nie jestem. Tutaj wtedy najważniejsza jest drużyna, która zawsze musi się wspierać i być na dobre i na złe razem. O to chodzi w grach zespołowych - mówiła po meczu z Piłą atakująca sopocianek. - Nie wiem czy jestem na tyle silna, by być taką liderką, ale wielu ludzi widzi we mnie taki potencjał, a ja po prostu robię swoje - dodała po chwili Australijka.
Mecze w wykonaniu Rachel są bardzo stabilne, zawsze jest pewność, że zawodniczka skończy piłkę w trudnym momencie. Ale czy dostaje ona jakieś wskazówki od trenera w ważnych momentach. Jak wygląda ich komunikacja? - Cóż, nie można powiedzieć, że jestem blisko z trenerem, bo ani ja nie mówię po polsku, ani on po angielsku, więc nasza komunikacja jest nieco utrudniona, ale już było podobnie w Muszynie, więc jestem do tego faktu przyzwyczajona - mówi z uśmiechem na twarzy atakująca Atomu. - Na pewno jednak nie jest tak, że z powodów językowych czuję się poza drużyną. Mówimy między sobą dużo po angielsku, sporo czasu spędzamy ze sobą poza boiskiem, więc czuję się jak najbardziej swobodnie - dodała Rourke.
W Sopocie, przy niezliczonych problemach zdrowotnych być może Australijkę będzie czekała próba gry na innej pozycji. - Mogę grać też na przyjęciu, jeśli zajdzie taka potrzeba, jestem elastyczna i wszystko będzie zależało od tego jak nam będzie szło. Na razie, jest dobrze jak jest - przekonuje atakująca Atomu.
Zapytana o to skąd pasja siatkówką, Rachel odpowiada, że wiedziała od lat dziecinnych co będzie chciała robić. - Pokochałam siatkówkę od lat najmłodszych, od pierwszego treningu. Ponieważ byłam bardzo zdeterminowana, by grać na najwyższym poziomie, musiałam wyjechać z Antypodów do Stanów i tam móc grać o najwyższe cele - opowiada atakująca.
Otwartość na nowe doświadczenia doprowadziło Rachel do gry w Polsce, ale jeszcze przed Orlen Ligą, zawodniczka występowała we włoskiej Serie A2. - To była na pewno zupełnie inna kultura, bo poziom był podobny do tego, który był w Stanach, ale z pewnością to było coś innego, ale trzeba być otwartym na nowe możliwości, kulturę, mieć odwagę, by móc zajść daleko. Tak też znalazłam się w Polsce, gdzie jest niezły poziom i można rozwijać swoje umiejętności - tłumaczy Rourke.