Wicemistrz Polski, szykując się do meczu z BKS-em Aluprof Bielsko-Biała, mógł spodziewać się twardej przeprawy, ale chyba nikomu nie przyszło do głowy, że do domu wracać będzie po trzech szybkich setach. Nastroje w drużynie Banku BPS Muszynianki Fakro Muszyna po tak dotkliwej porażce nie mogły być najlepsze. - Na pewno byłyśmy zawiedzione. Zespół gospodarzy okazał się być przede wszystkim lepiej przygotowanym do tego spotkania niż my. To boli najbardziej - przyznała w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Helene Rousseaux, przyjmująca Muszynianki.
Siatkarki z Muszyny w środę grały mecz Ligi Mistrzów z Crveną Zvezdą Belgrad. Z rywalkami z Serbii nie miały jednak żadnych problemów. Ich sobotnie rywalki dzień wcześniej odprawiły w ramach Pucharu CEV Kralovo Pole Brno. Czy krótszy okres, jaki na regenerację miały podopieczne Bogdana Serwińskiego, mógł mieć wpływ na słabszy występ siatkarek z Muszyny? - Na pewno nie było mowy o zmęczeniu. Nie przegrałyśmy dlatego, że brakowało nam sił. Według mnie główną przyczyną porażki mogły być problemu związane z organizacją naszej gry na boisku - twierdzi młoda Belgijka.
Szkoleniowiec Muszynianki po występie swoich podopiecznych nie mógł mieć zadowolonej miny. - Trener był bardzo zły. Taka reakcja jest oczywiście jak najbardziej normalna przy grze jaką zaprezentowałyśmy i wyniku końcowym meczu - wyjaśnia Rousseaux.
Sama zawodniczka czuje się dobrze w ekipie wicemistrza Polski i coraz lepiej dogaduje się z resztą zespołu. Cieszy ją też fakt, że odnalazła wspólny język z włoską reżyserką gry Mineralnych. W końcu zrozumienie na linii rozgrywająca-przyjmująca jest niezwykle ważne dla postawy całego zespołu. - Zaprzyjaźniłyśmy się z Valentiną Sereną. Bardzo dobrze się dogadujemy. Poza boiskiem spędzamy ze sobą sporo czasu, co na pewno wpływa na naszą komunikację - zdradza "Eli".