Dorota Świeniewicz: Bonicie ręki nie podam

Przed kilkoma miesiącami w niezbyt miłej atmosferze z reprezentacją kobiet pożegnała się Dorota Świeniewicz. Po zakończeniu występów Polek na Igrzyskach Olimpijskich trener Marco Bonitta wyrażał ubolewanie z faktu, że nie mógł liczyć na siatkarkę w Pekinie. Zdaniem zawodniczki, która ma na sprawę odmienny punkt widzenia, wypowiedź szkoleniowca to kompletne bzdury.

Dorota Świeniewicz zdecydowała o zakończeniu reprezentacyjnej kariery, kiedy w styczniu 2008 r. nie została powołana przez trenera Marco Bonittę na olimpijskie kwalifikacje w Halle. - Potraktował mnie jak gówniarę. Jestem dwukrotną złotą medalistką mistrzostw Europy, dałam tej reprezentacji wszystko. W jego oczach przegrałam rywalizację z dziewczynami, które - z całym szacunkiem - pchały wózek z piłkami lub dresami - mówi siatkarka w rozmowie z Super Expressem.

Zawodniczka nie ukrywała wtedy zaskoczenia taką decyzją szkoleniowca, chociaż jak zapewniała z rozmowie z Gazetą Wyborczą, z zamiarem zakończenia reprezentacyjnej kariery nosiła się już od dawna, chciała jednak zakończyć grę w kadrze wywalczeniem awansu na IO i odejść jeszcze przed turniejem w Pekinie. Obecnie, z perspektywy czasu nieco inaczej mówi o całej sprawie i występie w Chinach. - Bardzo chciałam tam jechać. Wiem, że pomogłabym drużynie. I nawet gdybyśmy tam nie zaszły dalej, to na pewno nie dopuściłabym do konfliktu w reprezentacji - zapewnia w środowej rozmowie z Super Expressem.

Po odpadnięciu Polek z IO trener Bonitta ubolewał, że w drużynie zabrakło Świeniewicz. Jak zapewniał Włoch, chciał po usunięciu siatkarki z drużyny porozmawiać z nią, ale po rzeczach powiedzianych przez zawodniczkę, zdaniem Bonitty, rozmowa stałą się niemożliwa. - To, co teraz mówi, to kompletna bzdura. Jak przeczytałam jego wypowiedź, nie wierzyłam - podsumowuje krótko Świeniewicz. - Przecież miał telefon i w każdej chwili mógł zadzwonić - dodaje.

Świeniewicz nadal czuje żal do Bonitty, który, jej zdaniem, niesłusznie czuje się na nią obrażony. Według siatkarki powiedziała ona tylko to, co mówili wszyscy. Zawodniczka uważa również, że nie tylko ona może mieć żal do Bonitty, a jako przykład podaje Joannę Mirek i Izabelę Bełcik, które na IO nie pojechały, chociaż według niej zasłużyły. - Gdy spotkam go we Włoszech, nie podam mu ręki - kończy.

Źródło artykułu: