Delecta nie najlepiej rozpoczęła walkę o piąte miejsce. Po przegranym pierwszym secie, w dwóch kolejnych bydgoszczanie jakby podrażnieni porażką zaprezentowali się o wiele lepiej i objęli prowadzenie w meczu 2:1. Początek czwartej odsłony nie zapowiadał katastrofy. Winę za porażki w czwartym secie oraz tie-breaku ponosi według środkowego Delecty cały zespół. Może gdyby nie tyle błędów w tej fazie meczu wynik wyglądałby inaczej. - Porażka w pierwszym secie spowodowała, że w dwóch następnych zaczęliśmy grać trochę lepiej. Niestety w czwartej partii wróciliśmy do tej gry z początku spotkania. Popełniliśmy dużo własnych błędów. W tie-breaku wyglądało to tak samo - opowiada Michał Cerven. Wyraźnie brakowało punktowej zagrywki ze strony gospodarzy. 16 zepsutych serwisów to rzadkość w bydgoskim zespole. Do tej pory siatkarze z grodu nad Brdą bardzo szanowali piłkę, stając w polu serwisowym i popełniali przy tym mało błędów. - Nie wychodziła nam w tym meczu zagrywka, w tym elemencie popełniliśmy mnóstwo pomyłek. Można powiedzieć, że na własne życzenie przegraliśmy to spotkanie - twierdzi.
Delecta nie załamuje się po wtorkowej porażce i do kolejnego meczu przystąpi z wiarą w zwycięstwo. - To jest dopiero pierwszy mecz, gramy do trzech zwycięstw. Ta porażka nas nie przekreśla. W środę jest nowy dzień, inne spotkanie. Jeśli doprowadzimy do remisu, a wierzę, że tak będzie to wszystko zacznie się od nowa - mówi bydgoski środkowy.
Dla Michała Cervena nie ma wpływu fakt, w której hali odbywa się mecz. Zespoły, szczególnie pod koniec sezonu wiedzą o sobie praktycznie wszystko. Atut
własnego boiska może się nie sprawdzić. - Wydaje mi się, że nie ma znaczenia
gdzie gramy, czy u siebie czy na wyjeździe. Znamy się doskonale, teren może być
obojętny - kończy.