- Do finału awansuje drużyna, która wygra trzy mecze. Nie ma znaczenia, że pierwszy pojedynek przegraliśmy w bardzo złym stylu. Potrafiliśmy się odrodzić i pokonaliśmy rywali w kolejnym. Teraz jest remis i wszystko możliwe - mówi środkowy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Wojciech Kaźmierczak. - Postawiliśmy wszystko na jedną kartę od pierwszej akcji drugiego meczu. Agresywna zagrywka przyniosła efekt i słowa uznania należą się całej naszej drużynie. Odwaliliśmy kawał dobrej roboty i dalej celujemy w finał PlusLigi - dodaje podopieczny Krzysztofa Stelmacha.
Siatkarze Resovii Rzeszów przystąpili do rywalizacji z kędzierzynianami bezpośrednio po fantastycznym boju o Puchar CEV z zespołem Dynama Moskwa. Ekipa ZAKSY miała długą przerwę w rozgrywaniu ważnych spotkań.
- Myśmy zagrali tylko jeden mecz w ciągu ostatniego miesiąca. Rywale są cały czas w rytmie meczowym. Taki jest kalendarz i trudno z nim walczyć. Cieszymy się, że po pojedynkach u nas jest 1:1 a nie 0:2 - zauważa zawodnik ZAKSY.
Drugiej potyczce drużyn z Kędzierzyna-Koźla i Rzeszowa towarzyszyła spora liczba weryfikacji poprzez system challenge oraz innego rodzaju przerw, co mocno zakłócało meczowy rytm.
- Przerwy na pewno psują widowisko, a nam jest bardzo ciężko wrócić do odpowiedniego rytmu. System challenge dopiero raczkuje i wszyscy muszą się do niego przyzwyczaić. Z czasem przerwy spowodowane weryfikacją przestaną męczyć i przeszkadzać, bo to będzie coś normalnego - przyznaje Wojciech Kaźmierczak.