Bogdan Serwiński: Finał bez złudnych nadziei

Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna po raz szósty będzie walczyć o złoto PlusLigi Kobiet, podobnie jak rok temu ich rywalem będzie Atom Trefl Sopot. Trener mistrzyń Polski przestrzega przed patrzeniem na finałową rywalizację przez pryzmat wcześniejszych spotkań.

Siatkarki Bogdana Serwińskiego pracowicie spędziły dwa tygodnie przygotowań do najważniejszych meczów w sezonie. Ich przeciwnikiem w finale PlusLigi Kobiet będzie Atom Trefl Sopot, który po pięciu zaciętych spotkaniach wyeliminował z walki o tytuł mistrzowski Tauron MKS Dąbrowa Górnicza. Trener siatkarek z Muszyny w rozmowie z oficjalną stroną klubu przyznał, że liczył na zgoła inne rozstrzygnięcie drugiej półfinałowej pary: - Były dwa powody, dla których woleliśmy mierzyć się z Dąbrową Górniczą. Pierwszy powód to oczywiście gwarancja gry w Lidze Mistrzyń jeszcze przed rozpoczęciem finałowej batalii. Druga rzecz to sportowa ambicja. Chcieliśmy spotkać się z nimi w finale i zrewanżować za mecze, które przegrywaliśmy do tej pory. Nie wybrzydzamy jednak. Czeka nas powtórka z finału z ubiegłego roku i mam nadzieję, że z takim samym rezultatem - optymistycznie stwierdził Serwiński.

Kłopoty finansowe, spięcia między siatkarkami a zarządem, odejścia czołowych zawodniczek... Mimo tych problemów zespół z Sopotu dotarł aż do finału mistrzostw Polski i nie wydaje się, aby zawodniczki Alessandro Chiappiniego miały poddać bez walki ostatnie ligowe spotkania. - One walczą o potwierdzenie swojej jakości sportowej, niezależnie od wszystkich kłopotów. Ja nie znam sytuacji finansowej w Sopocie. Jedyne informacje docierają do nas z przekazów medialnych. Wiadomo o zaległościach finansowych ze strony klubu, co automatycznie powoduje, że klub nie może mieć zbyt wygórowanych wymagań. Nadal jednak mają bardzo duży potencjał, co udowodniły w półfinale - szkoleniowiec z uznaniem wypowiadał się o najbliższym rywalu.

W rundzie zasadniczej ligi muszynianki dwukrotnie wygrywały z sopockim Atomem. Serwiński zdecydowanie nie zgodził się z opinią, że wcześniejsze zwycięstwa nad wicemistrzyniami Polski pomogą jego zespołowi w meczach finałowych: - To jest historia. Teraz otwieramy nowy rozdział i nie ma co robić sobie złudnych nadziei. To, że wygraliśmy dwa mecze stosunkowo łatwo, nie musi oznaczać, że tak samo będzie w finałach. Wręcz przeciwnie, finały zapowiadają się bardzo ciężko. Patrzę na rywali przede wszystkim przez pryzmat półfinałów - przyznał trener.

Źródło artykułu: