Tuż przed spotkaniem ze Szwajcarkami, które Gwardzistki wygrały 3:0, rozegrały one mecz ćwierćfinałowy Pucharu Polski kobiet z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza. Impel Gwardia Wrocław była w tym spotkaniu bezradna, przegrywając każdego seta w kolosalnych rozmiarach. Wystarczył tydzień aby wrocławianki przy takim samym wyniku pokonały zespół ze Szwajcarii. Skąd się wzięła taka metamorfoza podopiecznych Rafała Błaszczyka? - W meczu Pucharu Challenge miałyśmy po drugiej stronie siatki słabszego przeciwnika. Tauron MKS był w świetnej formie w spotkaniu z nami. Zdobyły Puchar Polski, więc nie odpadłyśmy z byle jaką drużyną. Szwajcarki natomiast nie są zdecydowanie takim silnym zespołem jak dąbrowianki - powiedziała portalowi SportoweFakty.pl kapitan Impel Gwardii, Katarzyna Mroczkowska.
Mimo okazałego wyniku 3:0 Polki musiały się dość mocno napocić, szczególnie w dwóch ostatnich setach, aby nie oddać Szwajcarkom żadnej z partii. Czy więc Gwardzistki nie podeszły do tego spotkania na zbyt wielkim spokoju? - Wydaje mi się że nie podeszłyśmy do tego meczu za spokojnie. Grałyśmy jednak dość słabo zagrywką i to nam utrudniało życie. Szwajcarki grały nieustępliwie, wykorzystywały każdy nasz błąd. Ja się cieszę z tego, że nie odpuściłyśmy w końcówkach i że zwyciężyliśmy, bo to nam na pewno doda pewności siebie - stwierdziła Mroczkowska.
Jeśli chodzi o rozpracowanie przeciwniczek, to wrocławianki tuż przed samym meczem miały okazję dowiedzieć się czegokolwiek o zespole VFM Franches-Montagnes. Nie było więc jakiejś dłuższej sposobności przyjrzenia się grze drużyny ze Szwajcarii. - Tuż przed samym meczem wiedziałyśmy trochę o nich. Natomiast nigdy ich nie widziałyśmy na żywo. W związku z tym magnetowid magnetowidem, a tak naprawdę wszystko wychodzi na jaw na boisku podczas meczu - przekonywała kapitan Impel Gwardii.
Na rewanż do Szwajcarii Gwardzistki udadzą się już w następny czwartek. Regulamin Pucharu Challenge jest tak skonstruowany, że do awansu Polkom potrzebne jest drugie zwycięstwo. Dlatego awans nadal jest sprawą otwartą. - Jestem przekonana, że w Szwajcarii czeka nas bardzo trudny mecz. Gramy tam w czwartek, a w sobotę mamy kolejne, niezmiernie ważne spotkanie w lidze z PTPS Piła, dodatkowo jeszcze w Pile. W związku z tym nasza koncentracja będzie się skupiać przede wszystkim na tym drugim pojedynku. Jeżeli się uda wygrać w Pucharze Challenge to będzie bardzo fajnie, będziemy się bardzo cieszyć. Przeciwniczki na pewno zagrają lepiej u siebie niż tutaj we Wrocławiu - z pewnością w głosie powiedziała Gwardzistka.
Ze słów kapitan wrocławianek można było wywnioskować, że rozgrywki Pucharu Challenge schodzą na drugi plan w stosunku do PlusLigi Kobiet. Wydaje się więc że Polki nie będą robiły wielkiej tragedii w wypadku ewentualnej porażki z VFM Franches-Montagnes. - Na pewno będzie szkoda tych rozgrywek, bo trochę zdrowia w nich już straciłyśmy. Przez ten Puchar praktycznie pół sezonu gramy dwa razy w tygodniu, także żal byłoby z niego odpaść. Fajnie byłoby w nim zajść dość wysoko - mówiła.
Do składu Impel Gwardii Wrocław po kontuzjach wróciły w spotkaniu ze Szwajcarkami Bogumiła Pyziołek i Katarzyna Jaszewska, jednak ze składu ubyła Aleksandra Folta, która mecz oglądała z trybun z usztywnioną nogą i kulami w rękach. - Sama bym chciała znać odpowiedź na pytanie, co się dzieje w tym sezonie w naszym klubie jeśli chodzi o kontuzje. Co prawda dziewczyny wróciły do składu, ale one dopiero niedawno zaczęły trenować, ciężko od nich oczekiwać, że będą od razu w wysokiej formie. Jeżeli im się uda szybko dojść do pełni dyspozycji to będzie fajnie, ale teraz naprawdę musimy polegać na składzie, który grał do tej pory - stwierdziła.
Już w najbliższą sobotę przed Dolnoślązaczkami kolejne starcie, tym razem w lidze z Tauronem MKS. Wrocławiankom na pewno w lepszym zaprezentowaniu się w tym pojedynku pomoże niedawne spotkanie pucharowe z tym przeciwnikiem. - Nie możemy liczyć na to, że one będą miały zły dzień. My musimy zagrać po prostu dobre zawody i to w każdym elemencie, wtedy będziemy mogły myśleć o wyrównanej walce i zdobyciu jakichkolwiek punktów - zakończyła Katarzyna Mroczkowska.