Zespół Atomu Trefl Sopot na wtorkowy ćwierćfinał Pucharu Polski przyjechał do Bydgoszczy w roli zdecydowanego faworyta i swój plan zrealizował w 100 procentach. Kibice w hali "Łuczniczka" najwięcej wyrównanej walki oglądali w pierwszym secie, który przyjezdne wygrały 25:22. Błędy własne i dobra zagrywka bydgoszczanek sprawiły, że losy wygranej w tej partii ważyły się do ostatnich akcji.
- Wiemy, że Pałac ma dobrą zagrywkę i wiemy, które zawodniczki mają ją troszeczkę lepszą. Udało im się nas upolować, ale nasza ofensywa pozwoliła na zakończenie tego meczu w trzech setach – powiedziała rozgrywająca Atomu, Izabela Bełcik. - W pierwszym secie miałyśmy bardzo dużo zepsutych zagrywek i na początku drugiej partii też była seria trzech zagrywek pod rząd zepsutych. To był ten problem, z którym borykałyśmy się. Większych mankamentów w naszej grze jednak nie było i spokojnie doprowadziłyśmy do stanu 3:0 – dodała siatkarka.
Sopocianki bardzo dobrze zagrały w bloku, skutecznie neutralizując bydgoski atak. Siatkarki Pałacu często nadziewały się na defensywę Atomu, co było skutkiem taktycznego przygotowania przyjezdnych. - Przed każdym meczem mamy rozpracowane wszystkie zawodniczki i pracujemy nad tym bardzo długo. Przygotowują nas do tego trenerzy i za każdym razem mamy rozpisane opcje, w którą stronę idziemy podwójnym blokiem, a w którą pojedynczym. To jest zasługa trenerów – przyznała Bełcik.
Zwycięstwo to dało sopockim siatkarkom awans do półfinału Pucharu Polski. W piątek ich rywalem będzie Aluprof Bielsko-Biała i zawodniczki Atomu skupiają się na tym spotkaniu, nie wybiegając w przyszłość. - Teraz najważniejszy jest półfinał. Najpierw musimy wygrać go, żeby dojść do finału – zakończyła rozgrywająca Trefla.