Po blamażu w Sopocie kibice MKS-u mieli prawo obawiać się o postawę zawodniczek Tauronu w spotkaniu z BKS-em Aluprofem Bielsko-Biała. Końcowy wynik pokazał, że nie było ku temu podstaw. Choć w trakcie trwania pojedynku dąbrowiankom zdarzały się proste błędy.
W premierowej odsłonie niedzielnego meczu inicjatywa należała do bielszczanek, które wspierane dopingiem swoich kibiców grały jak natchnione. Zwycięstwo było już bardzo blisko, BKS prowadził bowiem 21:17, lecz z powodu małej dekoncentracji dopuścił do głosu zagłębiowskie siatkarki, które wykorzystały daną im szansę. Przy stanie 26:26 Izabela Żebrowska powędrowała w pole zagrywki i zdobyła dwa asy. Szczęście było więc po stronie MKS-u. - Myślę, że też szczęście nam trochę dopisało. W przeciwieństwie do meczu z Atomem, w Sopocie nam go zabrakło - oceniła Aleksandra Liniarska, środkowa Tauronu. Szczęście nie opuściło MKS-u również w drugim secie, który miał bardzo podobny przebieg do pierwszego.
Spotkanie Tauronu MKS z bialską drużyną było ważne dla układu w tabeli na zakończenie rundy zasadniczej, w której do rozegrania pozostały jeszcze trzy kolejki. Dąbrowianki wygrywając 3:0 umocniły się na trzeciej pozycji w ligowym zestawieniu, co pozwala utrzymywać im kontakt z czołówką, czyli Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyna oraz Atomem Treflem Sopot. - Bardzo się cieszę, że wygrałyśmy ten mecz za trzy punkty. Wiedziałyśmy, że będzie to trudne spotkanie - przyznała Liniarska.
Co zadecydowało o tej ważnej wygranej? - Miałyśmy zagrać dobrze zagrywką, potem dobrze poszło nam w bloku i cieszę, że to tak się zakończyło - powiedziała Aleksandra Liniarska.