Klaudia Kaczorowska: Nie opłaca się tylko kiwać i plasować

Po rocznej dominacji nad rywalem z Zagłębia Dąbrowskiego bialski BKS uległ Tauronowi MKS Dąbrowa Górnicza w spotkaniu na szczycie 15. kolejki PlusLigi Kobiet. Przyjmująca BKS-u podkreślała, że jej zespół walczył do końca o dobry rezultat.

Nie licząc spotkań sparingowych, dąbrowski MKS nie potrafił pokonać klubu z Bielska-Białej od prawie roku. Trudno powiedzieć, czy znakomita passa zwycięstw nad rywalem z tego samego województwa zbytnio uspokoiła bielszczanki przed niedzielnym spotkaniem. Jeden fakt jest niepodważalny: zawodniczki Mariusza Wiktorowicza straciły szansę na miejsce w czołowej trójce ligi, przegrywając z lepiej dysponowanym przeciwnikiem.

Pierwsze dwa sety to była walka; mogę powiedzieć, że ten pierwszy set był przegrany trochę pechowo, pod koniec były dwa punkty "na styk" i to wszystko mogło się obrócić na naszą korzyść. Tak samo było podczas meczu na naszej hali, gdzie było 3:1 i również dwa sety grane były na przewagi - powiedziała po spotkaniu Klaudia Kaczorowska, zawodniczka klubu znad Białej.

Kaczorowska w ciągu całego spotkania weszła na parkiet tylko raz, w drugim secie. Mogła przez to spojrzeć na grę swoich koleżanek z dystansu i obiektywnie ocenić przebieg spotkania oraz dyspozycję obu drużyn. - Zespół z Dąbrowy to bardzo dobry rywal. Dąbrowianki zagrały dzisiaj bardzo dobrze, w przeciwieństwie do nas nie myliły się w końcówkach. My nie podejmowałyśmy ryzyka w tych ostatnich, ważnych akcjach, tylko kiwałyśmy i oddawałyśmy punkty za darmo. Jak widać, nie opłaciło nam się to dzisiaj - stwierdziła nieco rozgoryczona zawodniczka.

O ile w pierwszym i drugim secie nie można było być pewnym końcowego rezultatu, to w ostatniej partii niedzielnego meczu dominacja gospodyń była nie do podważenia. Bielszczanki popełniały dużo więcej błędów niż w poprzednich partiach i żadne starania w obronie nie pozwalały im na odrobienie strat do będącego "na fali" rywala.  - To wynikało z dobrej zagrywki, jaką dzisiaj zaprezentował MKS. W końcu grały na swojej hali, a wiadomo, że każdy gospodarz dobrze zagrywa. Dąbrowianki nieraz pokazały, że są zespołem, który stać na dobrą zagrywkę. Mimo tego, że nasze przyjęcie nie było złe, zabrakło w nim być może nieco dokładności. Przez to nie można było zagrać szybszych piłek - uznała Kaczorowska

Bialski BKS przystąpił do spotkania z Zagłębiankami tuż po trzysetowej porażce w Pucharze CEV z Urałoczką Jekaterynburg. Zawodniczka zdecydowanie zaprzeczyła, że emocje związanie z tamtą porażką przełożyły się na wynik meczu w Dąbrowie Górniczej. - Nie powiedziałabym, że był to psychiczny dołek, raczej fizyczny; było w tym meczu sporo dłuższych akcji, po których zwykle podnosiłyśmy się i grałyśmy dalej. Dzisiaj nam trochę tego zabrakło, tak samo brakowało nam wiary i siły. Wróciłyśmy z Jekaterynburga po dość męczącej podróży; tam również była przegrana w trzech setach, ale podobnie jak tu walczyłyśmy do samego końca i dawałyśmy z siebie wszystko. Każdy taki wyjazd męczy, ale oczywiście nie jest to żadne usprawiedliwienie - dodała siatkarka reprezentacji Polski.

Źródło artykułu: