Grupowymi rywalami górniczej drużyny z Jastrzębia były ekipy Paykanu Teheran, Zenitu Kazań oraz Trinity Western Spartans Vancouver. Kibice znają zapewne tylko zespół z Rosji, zaś dwie pozostałe drużyny wydają się być nieco egzotyczne, przynajmniej z nazwy. Warto jednak podkreślić, iż irański zespół (Paykan), w ostatnich dwóch edycjach Klubowych Mistrzostw Świata, zdołał awansować do półfinałów, a w 2010 roku stanął na najniższym stopniu podium.
Podopieczni Lorenzo Bernardiego swoją grę oparli jednak na własnych umiejętnościach, co przyniosło pożądany skutek. Trzy zwycięstwa, w trzech rozegranych meczach, są tego dobitnym dowodem. Nie można oczywiście porównać skali trudności w poszczególnych pojedynkach, lecz to nie było już zmartwienie naszego reprezentanta w tym prestiżowym turnieju. Z pewnością najważniejsze było spotkanie z "kamandą" Władymira Alekny i jastrzębianie wyszli z niego zwycięsko. W nagrodę awansowali do półfinału z pierwszego miejsca.
- To dopiero mały kroczek w drodze do osiągnięcia sukcesu - komentował sytuację po zwycięstwie swojej ekipy nad Zenitem Kazań Paweł Rusek, libero jastrzębian.
Przeciwnika w walce o finał katarskiej imprezy siatkarze Jastrzębskiego Węgla jeszcze nie znają, lecz ze słów ich kapitana wynika, że nie ma to dla nich żadnego znaczenia. - Przyjechaliśmy tutaj wygrać każdy mecz i cały turniej. Zrobimy wszystko, by zagrać w finale - przekonywał na jednej z konferencji prasowych Zbigniew Bartman.
Polski zespół swój półfinałowy pojedynek rozegra w czwartek. Po przeciwnej stronie siatki zobaczymy pokonanego w meczu pomiędzy Trentino Diatec i brazylijskim zespołem SESI Sao Paulo.
Drużyna Jastrzębskiego Węgla pokazała już charakter w meczu z Zenitem. Aby wywalczyć złoty medal Klubowych Mistrzostw Świata, śląski zespół musi potwierdzić ten charakter w kolejnych potyczkach.